Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Gratkiewicz
Jacek Gratkiewicz
|

Czas zapalić polityczne znicze. SLD czeka zgon

0
Podziel się:

O tym kto ostatecznie pogrzebie Sojusz, pisze Jacek Gratkiewicz.

Czas zapalić polityczne znicze. SLD czeka zgon

SLD potrzebuje świeżego powietrza, bo zaduch tam niesamowity. Sojusz Ledwo Dyszy, a reanimować go na razie będzie Leszek Miller. Pytanie czy taki lekarz wystarczy? Odpowiadam: Zdecydowanie nie!

Sojuszowi potrzebny jest zespół lekarzy jak w _ Ostrym dyżurze _. Pacjent powinien trafić jak najszybciej na oddział intensywnej terapii. Trzeba podłączyć SLD do tlenu i podawać antybiotyki.

Miller może co najwyżej podać Sojuszowi aspirynę. To prawda, jest doświadczonym _ lekarzem _, ale ma złą prasę. Wyborcom z Millerem kojarzy się wszystko co najgorsze w SLD. Zresztą, po przygodzie z Samoobroną ma teraz zostać mentorem lewicy?! Nic z tego.

Po drugie Leszek Miller zna tylko stare sposoby leczenia. A SLD wymaga nowoczesnych, innowacyjnych metod. Bo ten pacjent umiera.

SLD dogorywa. Z jednym wirusem poradzono sobie od razu i bez problemu. Napieralskiego skreślono już o 20.01 w niedzielę 9 października. _ Mały Jasio _, jak już kiedyś nazwałem Napieralskiego, toczył partię od środka jak rak. Starych i doświadczonych polityków zastąpił niedoświadczonymi klakierami, którzy Sojusz pchali w przepaść. Doradzali mu, na przykład udział w debacie z Rostkowskim. Wyglądała ona gorzej niż walka Adamek-Kliczko, z tą tylko różnicą, że Adamek miał wielką wolę walki, a Napieralski nie miał nawet tego.

Napieralskiego wykańczano zresztą już przed wyborami. Gołym okiem było widać, że czekają aż _ Grzesio _ się potknie. A o to nie było trudno. Poza mikrofonami i kamerami wszyscy mówili, że Napieralski, mówiąc delikatnie, ma _ nienachlaną inteligencję _.

Gorzej z innym wirusem – śmiertelnym. Nazywa się Palikot i z wielką ochotą zeżre Sojusz. Zeżarł już serce pacjenta. SLD mógł na antyklerykalności i otwartości światopoglądowej zdobywać głosy wyborców. Tylko, że przy antyklerykalności Ruchu Palikota, Sojusz wypadał bardzo blado. Zresztą chyba wszyscy pamiętają, że to Sojusz przez minione lata szedł z Kościołem _ pod rękę _. Wystarczy przypomnieć sobie na przykład wynegocjowany konkordat. Co prawda, Palikot też z Kościołem kiedyś bardzo się lubił, ale teraz ma w swojej gwardii ludzi, których trudno podejrzewać o miłość do duchowieństwa.

Teraz wirus-Palikot będzie próbował _ wyżerać _ resztę w SLD. Powoli będzie toczył ten pokomunistyczny, lewicowy nieruchawy organizm. Już widzę jak posłowie po cichu przysiadać się będą do Palikota, a później przechodzić do jego partii. Sukces przyciąga, porażka odpycha.

Co więc zostaje Sojuszowi? Mimo prób reanimacji - powolna polityczna śmierć. Ten pacjent dobrze nie rokuje. Przyjdzie i Sojuszowi sztandar wyprowadzić.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)