Granie w "Wiedźmina" to za mało, by wygrać wybory

Jedni stosują metodę puszenia się. Podkreślają, jak to wszystko się buduje i już za chwil kilka powstanie. Jak to na pełnej gospodarczych zawieruch mapie, Polska dzięki nim jawi się jako oaza spokoju. Wiarygodna i bezpieczna. Nic, tylko się cieszyć. I głosować!

Drudzy z kolei obrali kurs na odstraszenie od rywala. Roztaczają apokaliptyczne wizje pustych kieszeni kierowców i nadwyrężonych portfeli oszczędzających. I - jak za dawnych lat - pustej lodówki również, choć w nieco innym tym razem aspekcie. Nic, tylko się bać. I absolutnie nie głosować na tych pierwszych, tylko przeciwko nim.

Wydaje się, że dwa główne ugrupowania tak zdominowały przedwyborczy okres godowy, że dla pozostałych nie zostało już wiele oryginalnych wabików. Bo raczej za takie trudno uznać obietnice podwyżek dla żołnierzy czy cięcia kosztów biurokracji.

Kuszenie potencjalnych wyborców rozpoczęło się już w najlepsze, ale wygląda na to, że póki co kuszący nie prezentują się szczególnie atrakcyjnie. I to wszyscy. Tylko jedna trzecia Polaków deklaruje dziś, że pójdzie zagłosować w wyborach. Pozostałe dwie trzecie na zaloty jest całkiem obojętne, albo jeszcze się wahają. A - jak podał wczoraj TNS OBOP - dominują wśród nich ludzie młodzi, między 18 a 24 rokiem życia.

Jak widać, na razie nie trafia do nich kompletnie szturm, jaki politycy przypuszczają na internet, w którym ta właśnie grupa wiekowa dominuje. Ani chybi tokujący już intensywnie politycy są dla młodych ludzi niewiarygodni. No, może poza jednym. Tym, który od dawna publicznie chwali się iPadem, a ostatnio tym, że gra w _ Wiedźmina _. Tyle, że akurat jego partii nie stać tym razem na stroszenie piórek. I sztandar też ma trochę niemłodzieżowy.

CZYJA KAMPANIA WYBORCZA CIĘ PRZEKONUJE? PODYSKUTUJ O TYM NA FORUM.

Autor jest zastępcą redaktora naczelnego Money.pl