Co nagle to po diable - taką maksymę zdają się wyznawać nasi sąsiedzi Czesi, którzy nie przystąpili do porozumienia krajów unijnych w sprawie paktu fiskalnego. Nie można im odmówić pragmatyzmu, bo jak zauważył czeski premier Petr Neczas - jednym z powodów, dla których Praga zrezygnowała z udziału w tym przedsięwzięciu jest brak wymiernych korzyści dla Czech.
O takim stanowisku zdecydowała także postawa prezydenta Vaclava Klausa, który już wcześniej zapowiedział, że paktu nie podpisze. Klaus w wywiadzie dla jednego z głównych czeskich dzienników stwierdził, że podpisywanie paktu jest _ ewidentnie niemądre. _ _ - Sądzę, że każdy wie, że jestem ostatnią osobą, która byłaby przeciwna dyscyplinie budżetowej. Jedynie uważam za zbyteczne, aby nam albo komukolwiek innemu nakazywał ją ktoś z zewnątrz _ - tłumaczył prezydent.
Trudno się z takim stanowiskiem nie zgodzić, zwłaszcza gdy odrzuci się z wypowiedzi unijnych oficjeli całą retorykę o jedności i wspólnocie. I tym bardziej, że stanowisko państw, takich jak Francja i Wielka Brytania, które grają w UE kluczową rolę, staje się coraz bardziej samolubne.
W sumie nie ma tym nic dziwnego, bo każdy rząd patrzy przede wszystkim na interes własnych obywateli, a dopiero w drugiej kolejności na to, co będzie miała z tego Unia. Czesi postąpili podobnie - kierując się zdrowym rozsądkiem. Skoro kompromis wypracowany na brukselskim szczycie był dla nich niewystarczający - postanowili zaczekać, a nie tak jak Donald Tusk zawierzyć poczuciu wspólnoty z UE. Iluzorycznym zresztą, jak zauważa nasza krajowa opozycja.
Premier przed wyjazdem na unijny szczyt zapowiadał, że będzie twardy w negocjacjach. Ile zostało z jego niezłomnego stanowiska - sami widzimy. Może lepiej byłoby, gdyby szef naszego rządu był mniej buńczuczny w słowach, a za to bardziej konsekwentny w czynach.
Przykład zza południowej granicy dowodzi, że można. Nie po raz pierwszy zresztą, bo choćby w ubiegłym tygodniu czeski bank centralny warunkowo zgodził się na udzielenie Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu pożyczki na ratowanie zadłużonych państw strefy euro. Dodajmy, że pożyczki o połowę niższej niż oczekiwano, bo według premiera Neczasa, statystyczny Czech powinien dołożyć się do pożyczki dla MFW w tym samym stopniu, co... przeciętny Polak.
O pakcie fiskalnym czytaj w Money.pl | |
---|---|
"Europa zakładnikiem ambicji Sarkozy'ego". Ostro o szczycie Sytuacja nie jest idealna, ale jesteśmy w grze - tłumaczą się politycy PO. | |
O 116 tys. zł na minutę rośnie dług Polski. I tak nic nam nie zrobią Polska przystąpi do paktu fiskalnego, ale decyzja premiera Tuska nie pociągnie za sobą żadnych wymiernych konsekwencji. | |
Krytykują pakt. W Niemczech liczyli na więcej Jej zdaniem wzmocnienie dyscypliny budżetowej państw, które przystąpią do paktu, to za mało, by zwalczyć kryzys w Eurolandzie. |
Autor jest dziennikarzem Money.pl