Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Opozycja szykuje nam nowe reformy, a rząd się tym nie przejmuje

0
Podziel się:

Marek Belka stwierdza, że żadnej reformy w służbie zdrowia nie będzie, bo rząd nie ma na nią czasu, ani pieniędzy. Poprawi się tylko starą ustawę w minimalnym stopniu – tylko tam gdzie zarzuty niekonstytucyjności zarzucił Trybunał Konstytucyjny. Tymczasem opozycja nie śpi…

Opozycja szykuje nam nowe reformy, a rząd się tym nie przejmuje

Jak dobrze pamiętamy, rzutem na taśmę udało się premierowi Markowi Belce uzyskać sejmowe poparcie. Tylko, że ta akceptacja nie wystarczy na wszelkie planowane reformy. Rząd zdaje się tym wcale nie przejmować, co wyraźnie widać po pracach nad pilną nowelizacją systemu ochrony zdrowia. Reforma ta w jeszcze niedawnych zapowiedziach, była priorytetem, miała połączyć we wspólnym wysiłku opozycję z rządem i stać ponad sejmowymi podziałami. Borowiki uczyniły reformę zdrowia głównym usprawiedliwieniem, swojego głosowania za rządem.

I co się stało? I od tygodnia mniej więcej szpitale zaczynają pobierać od nas opłaty za leczenie, kolejne jednostki wymawiają kontrakty, długi rosną a NFZ nie widzi żadnych zagrożeń spychając wzajemnie na siebie razem z rządem odpowiedzialność. A Marek Belka, będąc już w pełni uwierzytelnionym, premierem stwierdza, że żadnej reformy nie będzie, bo rząd nie ma na nią czasu ani pieniędzy. Poprawi się tylko starą ustawę w minimalnym stopniu – tylko tam gdzie zarzuty niekonstytucyjności zarzucił Trybunał Konstytucyjny.

I to jest najlepszy czas dla opozycji, która w spokoju może punktować nieudolność rządzących, przygotowywać alternatywne plany ustaw, które i tak będą lepsze od obecnych rozwiązań, a przy okazji mogą naprawić błędy ”okrągłego stołu” i zlikwidować interesy rządzących elit. Takim przodownikiem ustawowym jest PiS, który jako jedyna praktycznie partia ma jakieś kontrpropozycje, i może dlatego że oprócz konfitur, siłą rzeczy jako propozycje muszą przedstawiać i elementy niepopularne, to właśnie ta partia nie może przebić się w sondażach.

Postępowanie tej partii polega generalnie na przedkładaniu w Sejmie w istotnych sprawach propozycji własnych ustaw w tym samym czasie kiedy z takowymi rozwiązaniami występuje rząd. Dzięki takiej taktyce, cały Sejm musi stale opowiadać się za którymś z biegunów, a utrzymywanie tej polaryzacji pozwala na zdobywanie poparcia od ugrupowań, które w innej sytuacji niekoniecznie poparłyby takie rozwiązania.

Przykładem takiej taktyki jest ostatnia batalia w (pierwsze czytania odbyły się w izbie na przełomie lipca i sierpnia) na temat planowanej reformy szkolnictwa wyższego. Zgłoszone są dwa projekty: prezydencki – w wielkim skrócie chroniący dotychczasowe rozwiązania i status quo, oraz rewolucyjny projekt poselski (czytaj PiS). Większość z Państwa zdaje sobie pewnie sprawę, że obecnie sposób i zasady funkcjonowania polskich uczelni przypominają szczytowe osiągnięcia epoki PRL. Ścisła hierarchizacja i uznaniowość granicząca z feudalizmem, samorządność granicząca z samostanowieniem wąskiej grupy broniącej własnych interesów i skupiających większość swojego intelektualnego wysiłku na zachowaniu status quo. Mało kto wie, że rozwój prywatnego sektora w tej dziedzinie życia gospodarczego, jest ściśle powiązana z funkcjonowaniem uczelni publicznych, ci sami zarządzający, ci sami pracujący – jednym słowem fikcyjna konkurencja.

Projekt PiS to prawdziwy przewietrznik, szansa na odtajanie skostniałych struktur, swoista dekomunizacja środowiska profesorskiego. Jest on szansą dla młodego (tzn. trzydziestolatków) pokolenia naukowców nie mogących w prosty i klarowny sposób realizować kariery naukowej. Znajdziemy w niej likwidację stopnia doktora habilitowanego – dzięki czemu profesorowie przestaną decydować we własnym gronie – kto się nadaje a kto nie do „profesorskiego bractwa”. Doktor będzie mógł zostać zatrudniony od razu na stanowisku profesora pomocniczego i konkurować o pracę, badania i pieniądze z profesorami po habilitacji. Praktycznie każde stanowisko profesorskie będzie uzyskiwane w drodze konkursu a nie w drodze przywileju. Dzięki temu ciała rządzące uczelniami – Rady Wydziału, Senaty Uczelni – będą mogły mieć w swoim składzie ludzi młodych, zostanie przerwana niemoc decyzyjna wielu uczelni.

Także dla studentów przyjdą lepsze czasy, bowiem profesor będzie musiał związać się głównie z jedną uczelnią (ale za to za godziwe pieniądze) dzięki czemu będzie bardziej dostępny i przyjazny studentowi. PiS planuje w swojej ustawie zwiększenie nakładów na szkolnictwo wyższe o ponad 500 mln zł. To wręcz zawrotna suma, która pozwoli na powolną likwidację chałturnictwa. I choć nie jestem zwolennikiem rozdawnictwa, zapowiadane są znaczące wzrosty stypendiów, zwłaszcza naukowych.

Jednym słowem, istnieją teraz w Sejmie dwa projekty: jeden na wzór dotychczasowy, drugi idący w kierunku rozwiązań amerykańskich. Myślę, że podobną taktykę opozycja może zastosować w sprawie reformy zdrowia, budżetu i podatków. Jeśli bowiem opozycji będzie udawało się przepychać przez sejm swoje rozwiązania, to rząd Marka Belki – będzie musiał je realizować. Bowiem bardziej mu w tej chwili zależy na tym, aby trwać u steru, niż na tym jakie reformy ma przeprowadzać. De facto stanie się więc zakładnikiem opozycji. I wówczas to koalicja rządowa zacznie zastanawiać się nad wcześniejszymi wyborami.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)