Podatek kościelny jest dobry. 666 powodów

W tleprowadzonej przez Ruch Palikota batalii o krzyżw sejmowej sali, biskupi wyszli z nową propozycją. Stwierdzili, że dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie możliwości odpisywania przez wiernych 1 proc. podatku na rzecz Kościoła. W zamian za to hierarchowie proponują likwidację Funduszu Kościelnego.

Arcybiskup Stanisław Budzik nie ma wątpliwości. To rozwiązanie korzystne nie tylko dla Kościoła, ale i dla państwa. To ostatnie stwierdzenie trudno jednak obronić. W tym roku państwo przekazało na Fundusz 89 mln zł. Z tytułu tzw. jednego procenta obywatele przekazali zaś organizacjom pożytku publicznego 400 mln zł. Gdyby kolejny 1 proc. na Kościół oddało 90 proc. podatników - taki odsetek Polaków deklaruje się jako wyznawcy kościoła rzymskokatolickieego - mogłoby to być nawet 500 mln zł.

W tej propozycji jest haczyk. Nie chodzi tu o dodanie kościołów i związków wyznaniowych do listy OPP. To miałby być kolejny 1 procent z i tak już oddawanych fiskusowi pieniędzy. Czyli dochód budżetu mógłby zmaleć nawet, o - bagatela - mniej więcej pół miliarda złotych.

*Czytaj w Money.pl *
[

Policzyliśmy ile zarabia Kościół. Z budżetu 1,6 miliarda, taca 1,2 miliarda... ]( http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/policzylismy;ile;zarabia;kosciol;z;budzetu;1;6;miliarda;taca;1;2;miliarda;,6,0,936710.html )

Ale nie tylko troska o stan państwowej kasy - w czasach trudnego dopinania finansów przez ministra Rostowskiego - powinna skłonić hierarchów do rewizji swojego stanowiska. Otóż nowe rozwiązanie jawi się bowiem jako miecz obosieczny, od którego zginąć mogą właśnie ci, którzy je chcą wprowadzić.

Tak się bowiem składa, że przy okazji nikt nawet nie zająknął się na temat rezygnacji z tzw. tacy i datków składanych w określonej intencji czy przy okazji sakramentów świętych. Nie ma mowy również o likwidacji podatkowych przywilejów, o zaprzestaniu finansowania z państwowej kasy nauki religii w szkołach nie wspominając.

W efekcie nowy pomysł biskupów, to woda na młyn Ruchu Palikota, który już zbija kapitał na antyklerykalnych nastrojach. Do tego świeża pamięć o, delikatnie rzecz ujmując, wątpliwej jakości pracy Komisji Majątkowej i powiązanie Kościoła z aparatem fiskalnym nie wróżą niczego dobrego.

A tak swoją drogą, to bardzo ciekawe czy przy okazji wizyty w kancelarii proboszcza, parafianin, który wylegitymowałby się kserokopią odpowiednio wypełnionego zeznania PIT, mógłby liczyć na niższą taryfę przy tradycyjnym _ co łaska _ z okazji: chrztu, ślubu czy też pogrzebu? Pułapek, które duchowieństwo może zastawić samo na siebie jest tu dużo więcej. Zaryzykowałbym tezę, że może być ich nawet 666. Bo coś mi mówi, że gdyby Kościół przekonał polityków do przeforsowania nowego pomysłu, w ostatecznym rozrachunku najbardziej ucieszyłby się z tego jego największy przeciwnik.

W tym miejscu przypomina mi się anegdotka redakcyjnego kolegi. Otóż wujek-antyklerykał z miasta Łodzi, wykorzystując nieuwagę ślepo zapatrzonej w księdza-dobrodzieja ciotki, tuż przed kolędą podmieniał włożone do koperty banknoty na kartkę z napisem: _ Z najserdeczniejszymi życzeniami od parafian _. Podobne życzenia Polacy mogą wysłać episkopatowi na formularzach PIT.

Autor jest dziennikarzem Money.pl