Rostowski niech ich nie broni. Nie chcemy za to płacić

Wczoraj na rynkach znów zrobiło się głośno o Grecji, która ledwo wiąże koniec z końcem, i to do tego cudzymi pieniędzmi. Spadki na giełdach są spowodowane obawami o to, że ten kraj po odjęciu kroplówki z Brukseli, zbankrutuje i będzie musiał opuścić strefę euro. Czy jednak nie byłoby to najlepsze wyjście?

Wystarczy przypomnieć tylko, że mowa tu o niewielkim kraju na południu Europy (jego znaczenie gospodarcze w skali Europy jest znikome), który - gdyby nie machinacje finansowe i makijaż finansów publicznych - prawdopodobnie w ogóle nie zostałby członkiem Eurolandu.

To kraj, którego dług publiczny w stosunku do PKB przekracza 140 procent. Oficjalnie, choć nikt nie ma wątpliwości, że jest tego znacznie więcej, bo ostatnie lata również pokazały, że Grecy są na bakier ze statystykami. To również kraj wielkich cudów: kilka tysięcy jego obywateli nie żyje i wciąż pobiera emerytury, a rolnicy dostają dotacje na nieistniejące drzewka oliwne.

Słowem, to kraj - którego wiarygodność jest delikatnie rzecz ujmując nadwyrężona. A z pieniędzmi przekazywanymi mu przez Unię Europejską od podatników dzieje się mniej więcej to, co w popularnej podczas ostatniej fali kryzysu kreskówce - _ Puff, it's gone _ - czyli najzwyczajniej w świecie znikają.

Film w angielskiej wersji językowej src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1166010688&de=1323730800&sdx=0&i=&ty=3&ug=1&s%5B0%5D=pkb&w=460&h=250&cm=0&lp=1"/>

Jak to więc możliwe, że są europejscy politycy - wśród nich minister Jacek Rostowski - którzy za wszelką cenę chcą ratować Greków i przekazywać im kolejne miliardy euro bez szans na ich odzyskanie? Ich argumentem jest strach przed katastrofą w postaci bankructwa Grecji i kryzysu w strefie euro.

Problem w tym, że uniknięcie takiego scenariusza i tak wydaje się niemożliwe, a przedłużanie iluzji działa na niekorzyść całej strefy euro. Zaprzecza nie tylko wszystkim prawom, które znamy z ekonomii, ale także zdrowemu rozsądkowi.

Jak w rozmowie dwóch komików na temat Grecji i strefy euro: - _ Jest Pan ekonomistą? _ Odpowiedź: _ - Zgadza się. - Czy rozumie Pan euro? _ Odpowiedź: - _ Nie. Ja jestem ekonomistą. _

Film w angielskiej wersji językowej src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1166010688&de=1323730800&sdx=0&i=&ty=3&ug=1&s%5B0%5D=pkb&w=460&h=250&cm=0&lp=1"/>

Bankructwo Grecji i wyrzucenie jej ze strefy euro wbrew pozorom byłoby zbawienne dla reszty europejskich krajów i rynków. Pokazałoby, że nie ma strefie euro miejsca dla tych, którzy chcą żerować na pomocy innych krajów.

Sami inwestorzy mają krótką pamięć i szybko powróciliby do kupowania akcji na giełdzie. Pozostałby tylko duży problem z bankami, które kupowały greckie obligacje. Nie można wykluczyć paniki ludzi wycofujących depozyty i zagrożenia bankructwem. Ale i to nie jest sytuacja bez wyjścia, bo w zakresie ratowania banków europejskie rządy mogłyby zasięgnąć szybkich lekcji u Amerykanów.