Ceny ropy naftowej na rynkach światowych osiągnęły w ubiegłym tygodniu kolejne maksimum, osiągając poziom 62 dolarów za baryłkę.
Jest kilka powodów, dlaczego ceny ropy rosną: po pierwsze, wzrost ten jest skutkiem działań spekulacyjnych funduszy hedgingowych, które zawarły kontrakty futures na ten surowiec. Fundusze te mogą tak działać, ponieważ jest i druga przyczyna wzrostu tego surowca, a mianowicie popyt na produkty ropopochodne jest obecnie tak wysoki, że kraje producenckie nie są w stanie zaspokoić tego popytu. Dotyczy to głównie wzrostu popytu pochodzącego z nowych państw azjatyckich aspirujących do miana potęg gospodarczych czyli z Indii i Chin.
Według danych Banku Światowego obecnie liczba obywateli Chin, których można uznać za aktywnych konsumentów sięgnęła 100 milionów. Są to osoby, które na zakupy wyjeżdżają do europejskich stolic, a także stać ich na zakup nowych samochodów, co zwiększa popyt na produkty ropopochodne.
Dodatkowo wojna w Iraku trwa dużej niż zaplanowano i w związku z tym praktycznie nie liczy się jeden z czołowych producentów tego surowca. Najnowsze informacje pochodzące z tego kraju nie napawają optymizmem, dlatego że obecny parlament iracki nie jest w stanie stworzyć rządu, między innymi, dlatego, że uczestnicy nie mogą zgodzić się, co do dystrybucji dochodów ze sprzedaży ropy. Poza tym z rynku może również odpaść Iran, jeden z czołowych producentów ropy ze względu na program nuklearny prowadzony w tym kraju ku niezadowoleniu Zachodu, który grozi Iranowi, że zastosuje wobec tego kraju sankcje gospodarcze i na przyjmie go do Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Należy również pamiętać o tym, że kraje, które produkują ropę i należą do OPEC są zainteresowane, aby cena była jak najwyższa. Dlatego, biorąc pod uwagę powyższe czynniki cena baryłki pozostanie wysoka na rynkach światowych i może w ciągu roku wzrosnąć nawet do poziomu 80 USD za baryłkę. Taka sytuacja może doprowadzić do zahamowania wzrostu gospodarczego w wielu krajach importujących ten surowiec, między innymi w Polsce. Poprzez efekt transmisyjny może to doprowadzić do wzrostu inflacji, a zatem i usztywnienia stanowiska NBP, co do dalszych obniżek stóp procentowych.
Widać więc, że wysoka cena ropy naftowej nie jest najlepsza dla gospodarki światowej i może przynieść więcej szkód niż korzyści. Z kolei dzisiaj świat nie dysponuje realnymi narzędziami zmniejszającymi wpływ ropy na gospodarkę światową. Być może jesteśmy już na zawsze skazani wysokie ceny tego surowca. Czas pokaże.