Prezes PiS wygłosił wczoraj małe kontrexpose. Przedstawił swoją wizję strategii, jaką rządzący Polską powinni przyjąć, by zwycięsko wyjść z konfrontacji z wyzwaniami jakie stawia przed nami coraz bardziej nieprzewidywalna rzeczywistość.
Oprócz intrygujących stwierdzeń o braku wody w naszym kraju i emerytalnej ruletce w OFE - podobno tylko jeden na trzydziestu odkładających na starość ma szansę na godziwe wypłaty - znalazła się też konkretna deklaracja. Jarosław Kaczyński nie chce, by Polska wchodziła do strefy euro.
I tu prezes PiS ma rację. Gdy eurozoną targa kryzys o niespotykanych wcześniej rozmiarach i trudnych do przewidzenia skutkach, pchanie się do takiego towarzystwa byłoby świadectwem dalece idącej nieroztropności.
Problem tylko w argumentacji. Lider największej partii opozycyjnej powołuje się na przykład Czech, których rząd podobno stwierdził, że dziś sytuacja jest już inna niż wtedy, gdy podpisując traktat akcesyjny - podobnie jak Polska - nasi południowi sąsiedzi zobowiązali się do przyjęcia wspólnej waluty. Zapisanym wówczas zobowiązaniem nie trzeba się więc przejmować.
Co dalej z kursami walut?
[
Czytaj prognozę dla złotego ]( http://www.money.pl/pieniadze/raporty/artykul/prognozy;dla;zlotego;do;konca;roku;co;dalej;boja;sie;mowic,96,0,975200.html )
To argument, delikatnie rzecz ujmując, dyskusyjny. Idąc tym tropem, każdy kto wziął kredyt we franku w banku, gdy szwajcarska waluta_ dołowa __ ła _ na poziomie 2 zł, dziś, gdy CHF kosztuje ponad 3,6 zł mógłby stwierdzić, że spłata pożyczki to już nie jego sprawa.
Podobnie zajmujący się wypłatą dotacji, unijni urzędnicy z Brukseli którzy akceptują wnioski o dofinansowanie budowy nowych dróg i wsparcie dla rolników, mogliby argumentować, że dziś Polska to już zupełnie inny kraj niż w 2004 roku. Pieniądze więc nam się nie należą.
Kluczowy argument jest zupełnie inny. W obecnej sytuacji nawet euroentuzjaści muszą przyznać, że możliwość szybkiego i elastycznego reagowania na zmieniające się okoliczności poprzez prowadzenie własnej polityki walutowej - nawet za cenę niepewności która szarga nerwy kilkuset tysięcy polskich rodzin zadłużonych we frankach i euro - jest czymś wyjątkowo cennym. Bo gdyby instrukcje płynęły z Brukseli, kłopot mógłby być dużo większy.
Na szczęście wiele wskazuje na to, że: prezydent Komorowski, premier Tusk i minister Rostowski zdają sobie sprawę z tego, że dopóki pożar w eurolandzie nie zostanie ostatecznie ugaszony, mówienie o jakiejkolwiek realnej perspektywie przyjęcia wspólnej waluty nad Wisłą jest równie uzasadnione, co nadzieje na to, że w Warszawie będziemy mieli Budapeszt.
Autor jest dziennikarzem Money.pl
Czytaj więcej o kłopotach strefy euro | |
---|---|
[ ( http://static1.money.pl/i/h/151/t84887.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/francja;chce;zwiekszenia;roli;ebc,53,0,975157.html) | Francja chce zwiększenia roli EBC Deklaracja padła na kilka godzin przed miniszczytem francusko-niemiecko-włoskim w Strasburgu. |
[ ( http://static1.money.pl/i/h/101/t95077.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/lewandowski;za;emisja;euroobligacji;ale;,195,0,974787.html) | "Traktat UE jak puszka Pandory". Nie otwierać Wspólne papiery byłyby ratunkiem dla krajów z problemami finansowymi, bo gwarantowałyby je państwa z najwyższą oceną wiarygodności. |