Money.pl: Lech Wałęsa stał się twarzą eurosceptyków, _ wynajmując się _ na konwencje Libertasu. Jest Pan tym zdenerwowany, zażenowany?
Jarosław Wałęsa, poseł PO, kandydat do Parlamentu Europejskiego: Przede wszystkim muszę stwierdzić, że wydźwięk medialnych doniesień na ten temat jest niesprawiedliwy i koncentruje się na niewłaściwych rzeczach. I na pewno wypacza rzeczywistość.
W jaki sposób?
Wszystkie przekazy koncentrują się na tym, że mój ojciec rozmawia, czy wspiera eurosceptyków. A nie koncentrują się na tym, co on w zasadzie tam mówi. A gdyby się na tym skupić, to byłoby wyraźnie widać, że mój ociec się z nimi nie zgadza, namawia ich do poparcia Traktatu z Lizbony. Ale ten prawdziwy przekaz gdzieś znika. To jest krzywdzące.
Dlaczego miałoby się tak dziać? Komu zależy na tym, żeby krzywdzić Lecha Wałęsą?
Nie wiem. Wydaje mi się, że to jest ogólnie błąd spojrzenia na to co się teraz dzieje w świecie. Bo jeżeli my chcemy uważać, że Unia Europejska czy ogólnie świat są tylko dla tych, którzy wspierają obecne procesy, to coś jest nie tak. Czy ci, którzy negują globalizację, czy Unię Europejską, powinni być wykluczani? Mój ojciec próbuje z tym właśnie walczyć.
I Pan nigdy nie zachwiał się w swojej opinii? Nie pomyślał Pan, że jednak coś w zachowaniu ojca jest nie tak?
W większości go popieram. Oczywiście zdarzają się momenty, kiedy potrzebuję dodatkowych wyjaśnień i czasami się z nim nie zgadzam. To jest logiczne, bo przecież mam własne zdanie. Ale jeśli chodzi o rzeczy wielkie, ideowo myślimy podobnie.
A kiedy musiał Pan poprosić o _ dodatkowe wyjaśnienie _?
Właśnie po ostatnich wyjazdach ojca. Na początku nie rozumiałem co on w zasadzie chce osiągnąć.
I przekonał Pana?
Dokładanie tak. Mówiąc mi o walce o pluralizm. Z gazet dowiedziałem się, że pojechał i wspiera eurosceptyków. Oczywiście od razu byłem oburzony i żądałem wyjaśnień. A od niego dowiedziałem się, że nie wspiera i że wielokrotnie z Libertasem się nie zgadza. Wersja ojca i wersja medialna to były dwa różne światy.
A czy rozmawialiście o tym kiedykolwiek wcześniej? Prezydent pytał Pana o zdanie na temat wystąpień na konwencji Libertasu?
Nie, ojciec nie zasięga opinii w takich sprawach.
Może nie pyta, bo nie ogarnia swoich planów? Media pisały ostatnio o ogromnej roli szefa InstytutuLecha Wałęsy, Piotra Gulczyńskiego? Kto tak naprawdę decyduje o wystąpieniach prezydenta?
Ojciec jest fundatorem tego Instytutu, którego prezesem jest pan Gulczyński. Prezes odpowiada przed radą nadzorczą i tyle. Powtarzam: ojciec jest fundatorem, ale to było na początku. Teraz są odpowiednie procedury i instancje, które sprawdzają działalność pana Gulczyńskiego. Jak na przykład rada nadzorcza.
Możemy wkrótce usłyszeć o nieprawidłowościach w działalności Instytutu?
Nie. Domniemane nieprawidłowości finansowe, które opisywał ostatnio _ Newsweek _, to na siłę szukanie sensacji. Bo wszystkie działania prezesa i Instytutu, są co roku analizowane i aprobowane przez radę nadzorczą. Jestem spokojny, tutaj nie ma żadnych uchybień czy nieprawidłowości.
_ Newsweek _twierdzi też, że powodem wystąpień prezydenta na konwencjach Libertasu są kłopoty finansowe. To prawda?
Nie. Nic mi o tym nie wiadomo. Mi się ojciec nie skarżył.
A jest Pan pewien, że każde wydarzenie w którym bierze udział Lech Wałęsa jest przez niego zaakceptowane?
Oczywiście, że tak. Mój ojciec wszystko musi zaaprobować. Wiadomo, że nie będzie robił czegoś przeciwko sobie.
W taki razie już na koniec: dyskusja o tym gdzie i kogo popiera w kampanii do Parlamentu Europejskiego Lech Wałęsa trwa już bardzo długo. Ale raczej nie przewija się w niej nazwisko pana - w końcu kandydata w wyborach.
Mój ojciec wesprze mnie w najważniejszym momencie tej kampanii, czyli w czasie wyborów, stawiając krzyżyk przy moim nazwisku. Nie mam tutaj żadnych wątpliwości.