Musimy wejść na 6, 7 proc. PKB. Analitycy już nad tym pracują

Stanisław Żelichowski, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego: *Trochę inaczej rozłożyłbym *akcenty. Problemy demograficzne, które podkreślał Komorowski, to jest wtórna sprawa. W pierwszej kolejności powinny być załatwiane sprawy związane z usprawnieniem państwa, z walką o finanse publiczne, deficytem i długiem publicznym. Mimo to uważam, że całe przemówienie było poprawne - większych zastrzeżeń nie mam.

Nie odbierałbym tego w taki sposób. Ale to prawda, że Polacy są w tej chwili jednym z najbardziej odważnych, pracowitych, wykształconych narodów i żeby robić mądre rzeczy, potrzebują mądrego przywództwa.

Zależy co rozumiemy przez reformy. W moim odczuciu, wszystko co będzie służyło wzrostowi gospodarczemu, trzeba robić. My musimy wejść na 6, 7 procent PKB, bo inaczej będziemy mieli problemy. Nasze finanse wymagają bardzo poważnego zastanowienia i grupa analityków rządowych już nad tym pracuje.

Prezydent wskazał więc taką drogę działań, jaką i tak rząd planował. Znam od podszewki to, nad czym pracuje rada ministrów, więc w przemówieniu prezydenta nie dostrzegłem niczego zaskakującego. Taki jest nasz plan i nad tym pracujemy.

Mamy kilka atutów, które nam pomogą. To jest to, o czym mówiłem, czyli wykształcenie Polaków, ich pracowitość i odwaga. Potrafimy doskonale wykorzystywać środki unijne. Na bazie tych zalet spróbujemy zmierzyć się ze zmniejszeniem długu publicznego i zmniejszeniem deficytu finansów państwa.

Weźmiemy się za politykę prorodzinną, usprawnimy struktury państwa. Katastrofa smoleńska, ale i wiele innych spraw, pokazuje, że daleko nam jeszcze do bardzo sprawnego państwa. Jeżeli w tym kierunku będą zmierzały reformy, to PSL będzie je w całej rozciągłości popierało.

To jest normalna sprawa, że w dobie dzisiejszego kryzysu wszystkie ręce powinny trafić na pokład i wiosłować w tym samym kierunku. Ale tak na pewno nie będzie. Koalicja będzie musiała zapewniać chleb w sytuacji, kiedy opozycja będzie zajmowała się tylko igrzyskami.

Szczególnie jedna partia będzie zamęczała Polaków sprawą krzyża, konopi indyjskich, sprawą _ kochających inaczej _, jako środowiska dyskryminowanego. To wszystko będzie na porządku dziennym i będziemy musieli się z tym borykać. Niestety, mówię to z przykrością.

Prawdziwa praca jest dość nudna, więc opozycja, żeby się czymś wyróżniać, prezentuje nam fajerwerki. Przecież specjaliści od PR są czołowymi doradcami w niektórych partiach. Przecież wiadomo, co będą doradzać. Przecież nie to, co dla Polski mogłoby być dobre, ale to co przebije się w mediach. Więc krzyczą. Szkoda.