Money.pl: Pali Pan papierosy?
Jarosław Neneman, były wiceminister finansów, specjalista w zakresie podatków:
Nie palę.
Więc nie wspiera Pan budżetu państwa.
No, nie wspieram. A można powiedzieć, że gdybym palił, to wspierałbym kasę państwa w dwójnasób. Bo po pierwsze palacze płacą przecież akcyzę, a po drugie umierają szybciej. Więc nie trzeba ich zbyt długo leczyć, płacić rent, emerytur.
W niektórych krajach Europy Zachodniej pojawiają się nawet głosy, że akcyza na papierosy jest już za wysoka, bo założenie, by pokrywać z niej koszty leczenia palaczy, jest już zrealizowane z nadwyżką.
Jednym słowem, palenie to dobry sposób na pomoc budżetowi?
Oczywiście legalnie kupionych. Z punktu widzenia państwa podwyżki akcyz w przypadku używek też nie są trudne. Bo zawsze można wytłumaczyć je koniecznością wzmocnienia wsparcia dla służby zdrowia.
I dlatego rząd szykuje od nowego roku kolejną podwyżkę akcyzy na papierosy?
Nie rozdzierałbym szat z tego powodu. Podwyżka nie będzie wysoka. Tym bardziej, że wymaga ją od nas Unia Europejska, która ustala minimalne poziomy tego podatku.
Ale przecież unijna podwyżka jest planowana dopiero od 2014 roku. Więc rząd jeszcze miał na nią czas.
Ale proszę zauważyć, że do tego poziomu lepiej dojść stopniowo niż skokowo. Bo biznes odczuje to mniej. To również korzystniejsze dla palaczy od skokowej, jednorazowej podwyżki. Poza tym budżet już wcześniej będzie pozyskiwał pieniądze, a przecież o pieniądze w tym wszystkich chodzi.
Skoro o pieniądze chodzi, to może iść za ciosem i podnieść akcyzę na alkohol?
Nie wiem, czy rząd ma takie plany. Mogę tylko przypuszczać, że byłoby ją ciężko wytłumaczyć społeczeństwu, bo stawki alkoholowej akcyzy i tak są już u nas wyższe niż w innych krajach.
Zawsze można powiedzieć, że nie ma wyjścia, bo trzeba ratować budżet.
Wie pan, nie sztuka poszukać pieniądze pod stronie wydatkowej i dochodowej budżetu, a potem przegrać wybory. Sztuką jest poszukać po obu stronach na przykład 20 miliardów złotych i przekonać do tego ludzi. Bo wachlarz możliwości pozyskania dodatkowych pieniędzy jest duży: nie tylko akcyza, ale i VAT oraz podatek ekologiczny od samochodów. Problem w tym, że politycznie jest to praktycznie niemożliwe.
Ale być może podwyżka akcyzy byłaby mniej szkodliwa dla gospodarki niż ostatnia podwyżka VAT-u, by pozyskać pięć miliardów złotych?
Gdyby uporządkować w Polsce sprawy akcyzowe to spokojnie można by pozyskać może nie pięć, ale trzy miliardy złotych. Mam na myśli chociażby zmniejszenie różnic pomiędzy akcyzą na LPG i benzynę. Przecież różnica w cenie gazu i benzyny nie musi być dwukrotna, by jazda na gazie cały czas się opłacała. Podobnie trzeba podnieść akcyzę na olej opałowy. To ograniczyłoby również szarą strefę.
Dlaczego?
Bo jeżeli mamy dwa towary z różnymi stawkami akcyzy, to rodzi się pokusa, by wykorzystywać ten tańszy. A im większa różnica w stawkach, tym proceder większy. Wątpię jednak, by rząd szybko zabrał się za zrównywanie akcyz, bo wiązałoby się to z bardzo niepopularnymi decyzjami. Lepiej pokombinować z VAT-em.
Rząd będzie dążył do 25-procentowej stawki VAT-u?
To byłaby bardzo zła decyzja. Bo o ile dochodzi do oszustw podatkowych na akcyzie, to bardziej obawiałbym się o nie w przypadku VAT-u. Bo jego duża stawka nakłania, by nie wystawiać żadnej faktury. Moim zdaniem dobrym rozwiązaniem byłoby ujednolicenie stawek VAT na niższym poziomie, około 18-19 procent.
Czyli nie zgadza się Pan z premierem, który mówi, że podwyżka VAT to wybór najmniejszego zła?
Pewnie z punktu widzenia premiera to rzeczywiście mniejsze zło. Bo da się obronić politycznie i uzgodnić chociażby koalicjantem. Więc realia polityczne są takie, że to kompromis, który pewnie nikogo nie zadowala, ale taka już natura kompromisu.
Czytaj w Money.pl ( http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=-1%20year&de=today&sdx=0&i=&ty=1&s%5B0%5D=inflacja&fg=1&w=450&h=200&cm=0 Inflacja ) Źródło: Money.pl na podstawie danych GUS