Money.pl: Jest szansa, żeszczyt klimatyczny w Kopenhadze zakończy się porozumieniem w sprawie redukcji emisji CO2, a nie będzie tylko kolejnym _ spotkaniem wielkich _, z którego nic nie wynika?
*Maciej Nowicki, minister środowiska: *To zależy od tego, co nazwiemy sukcesem. Rzeczywiście dwa lata temu postanowiliśmy, że w Kopenhadze będzie zawarte prawnie wiążące porozumienie w sprawie ochrony klimatu. Ale negocjacje, to proces bardzo powolny, w którym obowiązuje zasada konsensusu, czyli zgody na wszystko, przez wszystkie 192 kraje. To wymaga czasu.
W Kopenhadze będziemy dążyć do porozumienia politycznego, które zawierałoby bardzo konkretne zobowiązania i mechanizmy. Bo konkrety muszą być w nim zawarte. Gdyby zakończyło się tylko na deklaracji woli, to byłaby to porażka.
Jeżeli natomiast dojdzie do porozumienia politycznego podpisanego przez szefów rządów, a potem pozostanie tylko opis tego porozumienia w postaci traktatu, to uznałbym to za wielki sukces Kopenhagi.
Czy taki scenariusz jest możliwyprzy tak trudnym temacie. Usłyszymy konkrety a nie deklaracje?
Myślę, że tak. Ja jestem optymistą i twierdzę, że takie porozumienie w Kopenhadze zostanie zawarte. Porozumienie, zawierające konkrety, bo dopiero wtedy będzie to prawdziwe porozumienie.
Walka o pieniądze na ratowanie klimatu z dymisją w tle
Ale nawet jeśli ono nie zostanie podpisane, to nic wielkiego się nie wydarzy, bo mamy jeszcze czas. Protokół z Kioto obowiązuje do końca 2012 roku, a pierwsze zobowiązania _ po Kioto _ byłyby dopiero na rok 2020. Czyli nawet, jeśli światowe porozumienie wypracujemy dopiero za rok, na kolejnej konferencji w Meksyku, to i tak mamy jeszcze 10 lat.
Ale nie wierzę, żeby nie było żadnego postępu. Możemy się nie dogadać w niektórych sprawach. Nie wykluczamy, że jakiś element porozumienia pozostanie otwarty. Ale już tylko jakiś jeden element.
Na przykład jaki? Gdzie spodziewa się Pan największych trudności?
Chyba najtrudniejsze negocjacje będą dotyczyły nie redukcji emisji CO2, ale mechanizmu finansowego. Czyli globalnego funduszu, który będzie wspierał kraje najuboższe w walce ze zmianami klimatu.
W Polsce to temat kontrowersyjny. Czy nas w ogóle stać na to, żeby wspierać kraje ubogie w walce z ociepleniem klimatu?
To zależy. Jeśli chodzi o wysokość naszej składki do takiego funduszu, to negocjacje jeszcze długo będą trwały. I oczywiście my nie zgodzimy się na podział składki według emisji CO2, bo to byłoby niesprawiedliwe.
Możemy zgodzić się na podział według klucza PKB per capita, albo według składki jaką płacimy do kasy unijnej. Są różne schematy i sprawa nie jest przesądzona, ale na pewno nie zgodzimy się na składkę według emisji CO2.
Będzie polskie weto?
Może być nawet weto.
Na czyje wsparcie możemy liczyć w tej walce?
Na wszystkie tzw. nowe kraje UE, bo jedziemy na tym samym wózku. My wszyscy mieliśmy w porównaniu do krajów starej Unii strukturalne zapóźnienie, wynikające z obecności w bloku wschodnim.
A o jakie pieniądze toczy się gra?
Unia Europejska ma przedstawić w Kopenhadze swoją propozycję funduszu światowego na kwotę 100 miliardów euro rocznie w roku 2020. Z tego jedną trzecia mają pokrywać kraje rozwijające się, jedną trzecia tzw. rynek węgla, czyli światowy handel emisjami CO2 i jedna trzecią kraje rozwinięte. I wśród nich udział UE byłby na poziomie 30 procent.
Więc mówiło się o od 8 do 15 miliardach euro rocznie od roku 2020. I w ramach tej składki powinien być opracowany schemat podziału dla Polski korzystny.
Czyli polska składka ile mogłaby wynosić?
Dla Polski byłoby to od 250 do 800 milionów euro rocznie.
To kwoty dla nas osiągalne?
Proszę zauważyć, że to za 11 lat. Tak naprawdę trudno dzisiaj jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Polska będzie przecież dalej się rozwijać.
Ale tu jest jeszcze jedna sprawa. Jako członek UE i tak będziemy musieli zapłacić. I albo będziemy tylko płacić i narzekać, że to nie ma sensu, albo powiemy sobie, że można na tym zarobić.
Mamy technologie, mamy bardzo dobre firmy, rozwijajmy ten dział gospodarki w Polsce. Więc idźmy do krajów, które potrzebują takich technologii. Zaróbmy na tym. I wtedy wszystko będzie inaczej wyglądało.
Gdzie konkretnie widzi Pan takie szanse?
Nawet w ramach Partnerstwa Wschodniego już można realizować pierwsze projekty, np. na Ukrainie. Mamy wspaniałe firmy produkujące kotły na biomasę, np. na odpady ze słomy. Przykładów jest więcej i naprawdę, jeżeli się nie zasklepimy u siebie, to nasze technologie możemy przy tej okazji sprzedawać. Albo będziemy płakać i płacić, albo będziemy płacić i zarabiać.
Raport Money.pl | |
---|---|
*Na prawach do emisji CO2 możemy zarobić 8 mld euro * Polska rozpoczyna handel limitami emisji dwutlenku węgla. Mamy do sprzedania prawa do 550 mln ton CO2. Gdybyśmy chcieli zbyć całą nadwyżkę moglibyśmy zarobić 8,25 mld euro. Czytaj w Money.pl |
(Rozmowa została przeprowadzona w piątek. Przed pojawieniem sięinformacji o możliwej dymisji ministra Nowickiego- dop. red.)