Money.pl: MarszałekBronisław Komorowskijuż oficjalnie wyznaczył termin wyborów prezydenckich na 20 czerwca. Zdecydowaliście, że PSL będzie reprezentował w nich Waldemar Pawlak. I choć nie jest to duże zaskoczenie, to wcześniej dawaliście do zrozumienia, że postawicie na kobietę. Miała nią być wicemarszałek SejmuEwa Kierzkowska. Zabrakło wam odwagi?
*Janusz Piechociński, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego: *Spójrzmy na dramatyczną scenerię tych wszystkich ruchów, które muszą wykonać partie polityczne. Przecież wszyscy zakładaliśmy, że wybory odbędą się jesienią zgodnie z konstytucyjnym porządkiem.
Dramat na lotnisku w Smoleńsku zburzył wszystkie plany, logikę zgłaszania kandydatów, prowadzenia kampanii i zastanawiania się czy lepiej zgłosić kandydata spoza politycznego układu, czy wystawić do boju kobietę.
Kiedy kampania będzie trwała tak naprawdę miesiąc, wystawianie kandydata, który ma niejako przetrzeć szlak, kompletnie mija się z celem. Nie ma na to czasu, ani miejsca.
Ze względu na zeszłotygodniową żałobę, czy odbywające się w tym tygodniu pogrzeby, zabrakło czasu żeby politycy wewnątrz ugrupowań mogli wymienić się sugestiami albo propozycjami. To wszystko razem zadecydowało, że naturalnym i najlepszym kandydatem stał się Waldemar Pawlak.
*A po co w ogóle PSL wystawia kandydata, skoro i tak nie ma on wielkich szans na zwycięstwo? W wyborach w 2005 roku wasz kandydat, a był nimJarosław Kalinowski, zdobył niecałe 2 proc. głosów. *
Ważne jest żeby to była uczciwa i pełna debata. Żeby nie zabrakło liczącego się głosu, czy liczącego się kandydata z żadnego ugrupowania. Chcemy żeby te wybory nie były ułomne. Dlatego lista kandydatów musi być w miarę pełna i reprezentatywna, tak by można było pokazać różne punkty widzenia na polskie sprawy.
Niesiołowski: Kaczyński i tak przegra z Komorowskim*Dlaczego nie poparliście - firmowanej przez SLD - propozycji wyłonienia ponadpartyjnego kandydata? Osoby, która pochodziłaby spoza obecnych politycznych układów? *
Trzeba byłoby mieć z kogo wybierać. Zabrakło też czasu żeby politycy mogli ze sobą porozmawiać. Nie tylko między partiami, ale również wewnątrz ugrupowań. Podejmowane teraz decyzje zapadają na szybko. Często jest to podyktowany gorączką wybór mniejszego zła.
Mówienie o kandydacie spoza politycznych układów jest niepoważne, bo takich jest bardzo niewielu. Na dodatek w partiach dominuje system wodzowski. Liderzy budują formację w taki sposób, aby nie wyrósł obok nich nikt inny. Nie promują innych. Zachowują się jak słabe drzewko, które wycina wszystko dookoła żeby przetrwać, a nie jak solidny dąb, który pozwala żeby w sposób naturalny w pewnej odległości wyrosły obok niego nowe dęby. I teraz okazuje się, że gdy dochodzi do poważnego wydarzenia dwie wielkie siły polityczne tracą swoich kandydatów i nagle stają przed krótką listą.
Mówił pan o potrzebie pełnej i wielowymiarowej debaty. Alepartie mają czas do 6 maja na zebranie 100 tysięcy podpisów. PSL ma ponad 100 tysięcy członków, więc zebranie *podpisów **w 10 dni nie powinno być problemem. Ale małe partie, które nie mają tak rozbudowanych struktur mogą nie zdążyć. *
Ta groźba może dotknąć każdego. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że zabraknie któregoś z kandydatów dużych partii, bo nie zbiorze on wystarczającej liczby podpisów. To zadanie będzie najtrudniejsze dla formacji, które nadmierną wagę przywiązywały do mediów, telewizji, internetu i PR. Bo to jest taki moment, kiedy trzeba pokazać tych rzeczywistych ludzi, którzy mają odwagę iść i w naszym imieniu działać.
My już dzisiaj chcemy zarejestrować komitet z naszym kandydatem. I od tego momentu zamierzamy rozpocząć dużą operację logistyczną zbierania podpisów. Chcemy do niej zaangażować nie mniej niż 10 tys. ludzi. Jedna osoba nie musi uzbierać 500, czy 200 podpisów. Wystarczy że uzbiera ich dziesięć. Do takiego działania wystarczy zaangażować rodzinę i znajomych.
A dołączy się pan do chóru krytyków, którzy uważają, że Bronisław Komorowski nie powinien startować w wyborach i pełnić jednocześnie obowiązków prezydenta?
To jest pytanie do marszałka, który sam musi sobie na nie odpowiedzieć. Marszałek z własnej inicjatywy powinien wyraźnie powiedzieć, którą z ról wybiera. To ograniczyłoby agresywne ataki na jego osobę.
Gdybym był na jego miejscu, nie startowałbym w kampanii prezydenckiej. Ograniczyłbym się do roli człowieka który jest marszałkiem Sejmu i pełniącym obowiązki głowy państwa na ten czas. I skoncentrowałbym się na tym, żeby Polski dodatkowo nie podzielić.
**
Nadchodząca kampania wyborcza będzie bardzo krótka. Czy należy spodziewać się, że będzie równie gwałtowna jak ta z 2005 roku?
To będą wybory personalne, a nie partyjno-polityczne. Bardzo istotna jest sama osobowość kandydata i to kto trafi z właściwym przesłaniem do Polaków.
Wygra ten, kto odkryje pierwszy jakiego przywództwa chcą Polacy po tym co się wydarzyło w Smoleńsku. Czy oczekują przywództwa mitów, patriotyzmu, wielkich słów, które często mijają się z prawdą kiedy dotykamy konkretnych rzeczy. Czy raczej ma to być przywództwo kompromisów, porozumiewania się i budowania życzliwości.
Kampania będzie pochodną dynamiki kandydatów i ich sztabów. Łatwo przewidzieć, że gdyby wystartował senator Romaszewski to po stronie PiS-u będzie mniej ognia i siarki, niż gdyby wystartowałJarosław Kaczyński. Ważne też będzie jaki zostanie narzucony język narracji. Czy po tych dramatycznych wydarzeniach, po żałobie polityka wróci na stare tory. Czy może jednak wyciągnęliśmy jako politycy jakąś lekcję.
ZOBACZ TAKŻE: