Śpiewak: Partie polityczne pozostają opozycją wobec rządu

prof. Paweł Śpiewak, socjolog: To nieprawdziwa teza. Partie polityczne jak najbardziej pozostają polityczną opozycją, a zasadnicze znaczenie ma dzisiaj katastrofa Smoleńska i jej polityczne konsekwencje.

Balcerowicz i inni ekonomiści krytykując rząd nie są opozycją polityczną, bo nie mają i mieć chyba nie chcą politycznego zaplecza.

Kwestia Smoleńska jest wyrazista. Ludzie lepiej rozumieją specyfikę konfliktu. Ekonomia jest specyficzną dziedziną, która dla zwykłego człowieka wydaje się niezrozumiała. Chyba, że dotyczy jego codziennego życia.

Po drugie tutaj w grę wchodzi jeszcze czynnik osobisty. Dla Jarosława Kaczyńskiego wyjaśnienie przyczyn katastrofy jest kwestią życiową, która determinuje jego działania.

Wreszcie po trzecie, ani w PiS, ani w SLD nie ma specjalnie ludzi, którzy byliby w stanie merytorycznie dyskutować z rządem. Brakuje tam specjalistów i znawców tematów, którzy mogliby występować z własnymi propozycjami.

Jeszcze niedawno można było liczyć na PJN, ale moim zdaniem ta formacja ma problem z odcięciem pępowiny i dookreśleniem swej tożsamości.

Balcerowicz jest dla PiS wrogiem od dawna, więc jego poglądów przyjąć po prostu nie mogą. A jednocześnie nie mają ekonomistów, czy ekspertów z którymi mogliby się identyfikować i których poglądy mogliby wykorzystać w swoich politycznych wystąpieniach.

To jest zdanie, które słyszę nieustannie od kilku lat. Nie sądzę, by słabość rządu wynikała ze słabości opozycji.

Rząd jest słaby ponieważ boi się podejmować ważne decyzje, a skupia się na doraźnych sprawach. I sądzę, że kolejny rząd będzie jeszcze słabszy niż obecny. PO wyjdzie z wyborów osłabiona, co spowoduje, że będzie potrzebowała więcej koalicjantów, żeby utworzyć gabinet. A im więcej partii będzie współtworzyło rząd, tym będzie on słabszy.

Siła może mieć charakter merytoryczny albo może oznaczać, że ludzie zechcą głosować na PiS czy SLD. Wydaje się, że opozycja wierzy w to, że im w Polsce będzie gorzej, tym większe uzyska poparcie.

Wydaje mi się, że obecna klasa polityczna jest bardzo słaba i nie dorasta do sytuacji. Brak jej kwalifikacji i wiedzy. W Polsce powstała całkiem znacząca klasa profesjonalistów. Obecni są w instytucjach gospodarczych, na uniwersytetach, mają olbrzymią wiedzę i doświadczenie, ale wolą jechać na gapę. Narzekają na prawo, urzędników, polityków, ale nie chcą się angażować w życie publiczne. A bez ich zaangażowania niewiele się u nas zmieni.