Money.pl: Rząd chce umożliwić kontrolę internetu oraz jego cenzurowanie połączone z tworzeniem czarnej listy stron z treściami zakazanymi. Jednocześnie minister Michał Boni twierdzi, że nie grozi nam inwigilacja użytkowników sieci, jak więc to nazwać?
Anna Streżyńska, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, Na pewno nie będzie przekazywania służbom przez operatorów dokładnych danych wszystkich użytkowników. A to proponowało ministerstwo finansów. Cały, mówiący o tym fragment, został wykreślony z projektu.
ZOBACZ TAKŻE:
Rząd będzie kontrolował sieć? Internauci alarmująNierozstrzygnięta pozostaje kwestia przekazywania służbom danych osób, które zamieszczały treści niedozwolone, modyfikowały je lub ściągały. Dostawcy internetu nie mogą przechowywać tych danych. To musi zostać wyjaśnione.
Za duży sukces uważam to, iż o zablokowaniu strony nie będzie decydował urzędnik, a sąd.
Nie zrezygnowaliście z tworzenia _ czarnej listy _, czyli Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych?
Tak. Rejestr będzie tworzony i na bieżąco modyfikowany. Tak jak resort finansów zapisał to w projekcie, UKE będzie się tym zajmował. Zablokowanie strony będzie następowało do sześciu godzin od czasu wydania decyzji przez sąd.
Podobnie będzie wyglądała procedura odwrotna. Czyli po ewentualnym pozytywnym rozpatrzeniu odwołania właściciela strony, w ciągu sześciu godzin zostanie ona odblokowana.
Minister Boni powiedział, że niedozwolone treści w sieci będą wyszukiwać _ cybercelnicy _. To jakaś nowa służba?
Nie słyszałam o tym. Ustaliliśmy, że oprócz tych służb, które mają takie uprawnienia kontrolne, czyli na przykład policji czy ABW, uzyska je także służba celna. Może to miał na myśli minister Boni.
A UKE dysponuje odpowiednimi środkami i siłami, żeby skutecznie cenzurować sieć? Tylko domen .pl jest już ponad półtora miliona, a operatorów blisko osiem tysięcy.
Tutaj wciąż pozostaje dużo pytań be z odpowiedzi. Na pewno uaktualnianiem rejestru oraz blokowaniem stron będą się musiały zajmować przynajmniej dwie osoby. Chociaż biorąc pod uwagę, że trzeba by to robić 24 godziny na dobę, musiałoby ich być więcej. No i musieliby to być dobrzy fachowcy.
Poza tym wciąż nie wiadomo, co to dokładnie znaczy zablokować stronę z niedozwoloną treścią i na jakim etapie powinno się to odbywać. Te wszystkie kwestie trzeba jeszcze wyjaśnić.
Przewidzieliście odszkodowania dla właścicieli zablokowanych stron, w przypadku których sąd uzna odwołania? Przecież oni mogą domagać się dużych sum za straty spowodowane na przykład nieukazywaniem się reklam.
Oczywiście mogą pojawić się roszczenia. Z tym trzeba się liczyć podobnie jak w przypadku każdej innej decyzji urzędników czy sądu. Trudno zupełnie wykluczyć błędy, a jeżeli takie się pojawią, płacić będzie skarb państwa.
Jeżeli chodzi o same treści zakazane, to oprócz stron hazardowych nadal będzie to pornografia, treści faszystowskie, totalitarne oraz strony za pomocą, których dokonywano przestępstw finansowych?
Tak. Jeżeli chodzi o zakres nic się nie zmieniło.
A jaki sens ma dopisywanie do ustawy regulującej hazard dopisuje się zapisy, które regulują funkcjonowanie internetu? Przecież to nie ma nic wspólnego z hazardem.
Lepszym pomysłem byłoby napisanie odrębnej ustawy regulującej funkcjonowanie sieci i wykluczającej treści, które mogą prowadzić do przestępstw. Już wcześniej sygnalizowaliśmy, że takie regulacje są bardzo potrzebne. Coraz więcej osób pada ofiarą przestępstw korzystając z internetu. Najmłodsi narażeni są na treści pornograficzne, czy budzące nienawiść rasową.
Proponowane regulacje to tak naprawdę uzupełnienie obowiązującego już prawa. To może sprawić, że usuwanie tych treści będzie skuteczniejsze.
A można w stu procentach skutecznie zablokować zakazane strony?
Nie. Jeżeli komuś będzie zależało, żeby dotrzeć do nielegalnych treści to i tak to zrobi. Chodzi bardziej o to, by kontaktu z nimi nie miały osoby, którym na tym nie zależy, albo te, które nie powinny mieć takiego kontaktu.
Ale jeżeli ktoś nie chce, to nie będzie tych treści szukał. A ochronę najmłodszych może lepiej pozostawić rodzicom?
Jeżeli te przepisy - choć tylko po części - przyczynią się do podniesienia bezpieczeństwa, to może jednak warto. Poza tym nie jesteśmy wyjątkiem, podobne regulacje wprowadzono ostatnio na przykład w Australii, wprowadzają je też inne państwa.
Na przykład Chiny czy Białoruś.
Też, ale z tego co wiem pracę nad podobnymi rozwiązaniami pracuje Komisja Europejska.
Z tego co Pani mówi, wciąż jest wiele niewiadomych. Jak szybko projekt trafi pod obrady rządu?
Myślę, że jeszcze w tym roku.
Raporty Money.pl | |
---|---|
*Ministerstwo finansów chce cenzurować internet * Ministerstwo finansów chce stworzyć czarną listę niedozwolonych stron w sieci. Chce narzucić dostawcom internetu obowiązek blokowania tych treści. Projekt krytykują nie tylko internauci i przedstawiciele portali, ale też Urząd Komunikacji Elektronicznej. | |
*Legalizacja e-hazardu dałaby fiskusowi 350 mln zł * Niemal 350 mln zł rocznie mógłby zarabiać budżet, gdyby internetowy hazard w Polsce był legalny. Teraz podatki płyną do innych krajów. |