Dziewięciu amerykańskich żołnierzy zginęło w wybuchach bomb na północ od Bagdadu - podało dowództwo sił USA.
Z komunikatu wojskowego, przedstawionego rano we wtorek w Bagdadzie wynika, że żołnierze zginęli w poniedziałek wieczorem w dwu odrębnych incydentach - w prowincji Salahaddin i Dijali.
Sześciu żołnierzy USA zginęło, a sześciu zostało rannych w eksplozji bomby podłożonej na trasie wojskowego patrolu w Salahaddin. Oddział prowadził operacje w irackiej prowincji Salahaddin, której stolica - Tikrit - uważana jest za główny bastion zwolenników straconego w grudniu za zbrodnie ludobójstwa b. prezydenta Iraku Saddama Husajna.
Także w poniedziałek wieczorem w prowincji Dijala bomba eksplodowała na trasie amerykańskiego patrolu - trzech żołnierzy zginęło, jeden został ranny.
Liczba zabitych od marca 2003 r. w Iraku Amerykanów zbliża się do 3200.