Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: Wciąż trwa toksyczne działanie stanu wojennego

0
Podziel się:

W 25. rocznicę zamachu stanu zabrakło próby zastanowienia się nad tym, jak mogłaby wyglądać polska gospodarka, gdyby stanu wojennego nie było.

Jakimczyk: Wciąż trwa toksyczne działanie stanu wojennego

*25. rocznicy zamachu stanu, jakim w świetle konstytucji PRL było ogłoszenie stanu wojennego (podczas trwającej sesji Sejmu Rada Państwa nie miała prawa wydać dekretu o jego wprowadzeniu) wszystkie media poświęciły mnóstwo uwagi. *

Wypowiadali się uczestnicy wydarzeń sprzed ćwierćwiecza. Politycy, historycy i publicyści się spierali o ocenę naszej nieodległej historii. Zabrakło natomiast próby chociażby zastanowienia się nad tym, jak mogłaby wyglądać polska gospodarka, gdyby stanu wojennego nie było. W którą stronę i z jaką dynamiką ewoluowałaby ekonomika schyłkowego PRL. Nie chodzi tu zwyczajne gdybanie, bo wiadomo, że bez wprowadzenia stanu wojennego pewne sytuacje, których skutki dały się odczuć w skali makro, nie miałyby miejsca. Takie np. amerykańskie embargo wprowadzone przez administrację Ronalda Reagana na handel z Polską Ludową.

Czy gdyby mrożone kurczaki z Kentucky płynęły strumieniem nad Wisłę, to półki w sklepach byłyby zapełnione? Wątpliwe. Jedynie komuniści polscy straciliby argument, że Amerykanie są winni powszechnej nędzy u nas w kraju. Za Gierka nie było embarga, wymiana handlowa z USA rozwijała się, ale i tak od 1976 r. obowiązywały kartki. "Dziennik Telewizyjny" zaś codziennie pokazywał trawlery Dalmoru poławiające kryla na południowym Atlantyku; ten skorupiak miał rozwiązać w przyszłości kłopoty z aprowizacją. Przedsmak tej diety stanowiły rybne parówki, sprzedawane pod nośnym wtedy hasłem "Nowość", o konsystencji i zapewne też smaku rozmokniętego papieru toaletowego.

Stan wojenny zmusił władze PRL do podejmowania olbrzymich wysiłków zmierzających do pozyskania zaawansowanych technologii zachodnich, które nigdy nie były łatwo dostępne dla państw Układu Warszawskiego, ale po 13 grudnia 1981 r. stały się wręcz nieosiągalne. Jedyną drogą zdobycia tych technologii było szpiegostwo przemysłowe, w którym specjalizował się pion naukowo-techniczny Departamentu I Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jego działalność nie doczekała się do tej pory wyczerpującego opracowania naukowego czy chociażby publicystycznego. Powód jest jeden. Materiały archiwalne znajdujące się w Instytucie Pamięci Narodowej mają nadal klauzule tajności.

W tej sytuacji nie można nawet wyliczyć, ile milionów dolarów zarobiono czy raczej oszczędzono dzięki tajnym służbom. Więcej niż o kradzieżach i potajemnych zakupach dokonywanych przez peerelowski wywiad cywilny możemy dzisiaj powiedzieć o utraconej energii społecznej, zmobilizowanej w latach 1980-81 na fali "Solidarności". Tej energii nie da się przeliczyć na kilodżule, natomiast można poważnie zastanawiać się, czy gdyby zmiana ustroju nie nadeszła po trwającym przez niemal całą dekadę lat 80. poczuciu beznadziei i zamknięcia w matni, powszechne rozczarowanie nową Polską po 1989 r. przyszłoby tak szybko.

Kto wie, może Polacy okazaliby się przynajmniej częściowo tak wytrzymali i cierpliwi jak mieszkańcy RFN w epoce ubóstwa poprzedzającej Wirtschaftswunder. Niestety długofalowe działanie toksyczne stanu wojennego nie ustało z chwilą jego zniesienia ani nawet po czerwcowych wyborach sprzed 17 lat.

Autor jest dziennikarzem tygodnika "Wprost"

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)