Film składa się z wypowiedzi ostatnich żyjących Cichociemnych, które są przeplatane unikalnymi zdjęciami dokumentalnymi i aktorskimi rekonstrukcjami. Jednym z bohaterów obrazu jest generał Stefan "Staraba" Bałuk, który ukończył szkolenie wywiadowczo-dywersyjne w Glasgow. Pracował w Wydziale Legalizacji Komendy Głównej Armii Krajowej, zajmował się między innymi podrabianiem dokumentów i wywiadem. Sporządził dokumentację fotograficzną niemieckich umocnień w Warszawie.
Generał Bałuk podkreśla, że film przywraca pamięć o Cichociemnych. Jego zdaniem, informacje o faktach historycznych zaczynają "przenikać " do społeczeństwa, a historia 316 polskich komandosów była do tej pory mało znana.
Elitarna jednostka Cichociemnych została wyselekcjonowana z żołnierzy - ochotników. Do szkolenia dopuszczono ponad 2 tysiące żołnierzy, kurs ukończyło ponad 600, a 316 zrzucono na spadochronach do kraju.
Generał Stefan Bałuk powiedział, że pojęcie "Cichociemni" stworzono w trakcie szkoleń w Szkocji. Podczas prowadzonych w tajemnicy ćwiczeń organizowano między innymi sfingowane napady na sklepy i banki. Akcje takie przeprowadzano "po cichu", a najlepszą na nie porą był zmrok - stąd cicho-ciemni.
Cichociemni byli doskonale wyszkolonymi żołnierzami Armii Krajowej. Działali na terenie okupowanej Polski tam, gdzie rzucił ich rozkaz. Wyróżniali się profesjonalizmem, wyszkoleniem i postawą bojową. Jednak, jak przyznaje generał Bałuk, w każdej akcji towarzyszył mu strach. Jego zdaniem, jeśli ktoś mówi, że się nie bał, to kłamie. Generał podkreśla, że strach można opanować, więc jeśli mówi się o ludziach odważnych, to znaczy, że potrafili oni zapanować nad strachem. Tradycje Cichociemnych przejęła jednostka specjalna "Grom".
Film "My, Cichociemni" wchodzi na ekrany kin w najbliższy piątek, 1 sierpnia. Premiera odbędzie się w czwartek 31 lipca w warszawskim kinie "Wisła".