Od połowy marca syryjska opozycja, zachęcona wydarzeniami w Tunezji, Egipcie i Libii, wychodzi na ulice domagając się ustąpienia prezydenta Baszara al-Assada. Według miejscowych aktywistów, wojsko wielokrotnie już w brutalny sposób pacyfikowało demonstracje opozycji. Reżim w Damaszku twierdzi, że do zamieszek doprowadziły "uzbrojone gangi".
Paulo Sergio Pinheiro, szef specjalnej komisji przy Radzie Praw Człowieka ONZ podkreślił, że informacje muszą być zbadane przez międzynarodowych ekspertów. "Podkreślam, że leży to nie tylko w naszym interesie, ale także w interesie syryjskich władz. Mam nadzieję, że będziemy mogli wkrótce spotkać się z syryjską delegacją, która przyjeżdża w przyszły piątek na spotkanie grup praw człowieka" - wyjaśnił Pinheiro.
ONZ ocenia, że od początku protestów opozycji w Syrii mogło zginąć nawet 2700 osób. Społeczność międzynarodowa kilkakrotnie apelowała już do prezydenta Baszara al-Assada o ustąpienie. Rezygnacji syryjskiego prezydenta domagają się m.in. Stany Zjednoczone.
Na początku września Unia Europejska wprowadziła zakaz importu ropy z Syrii. Wcześniej podobne sankcje wobec reżimu w Damaszku ogłosiły Stany Zjednoczone. Wprowadzenie takich samych restrykcji przez Radę Bezpieczeństwa ONZ blokuje Rosja.
