Ogień pojawił się w kopalni 4 dni temu. Od tamtej pory ratownicy górniczy starają się go opanować tamując dopływ powietrza. Budowa specjalnych tam ze względu na trudne warunki odbywa się jednak bardzo wolno - powiedział Polskiemu Radiu Katowice dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. Cały czas pod ziemią pracują dwa zastępy ratowników.
Do chodnika, w którym doszło do wybuchu pożaru, za pomocą specjalnego rurociągu wtłaczany jest dwutlenek węgla, który ma wyprzeć stamtąd tlen. Powstała dziś tama, tylko w połowie rozwiązuje problem ciągle napływającego do chodnika powietrza, bowiem, aby całkowicie odciąć jego dopływ ratownicy muszą wybudować jeszcze dwie tamy. Ich budowa potrwać może nawet kilka dni.
Niezależnie od tego, w chodniku cały czas kontrolowany jest skład atmosfery, co pozwoli zapobiec ewentualnej eksplozji. Nadzór nad akcją prowadzi Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach przy współudziale Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach.
