Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Jeden z głodujących w bielskim oddziale K-Tel trafił do szpitala

0
Podziel się:

Biała (PAP) - Jeden z głodujących pracowników
bielskiego oddziału firmy K-Tel trafił w poniedziałek w południe
do szpitala. Rzecznik protestujących Edward Stalewski
powiedział, że mężczyzna głoduje od czwartku. W K-Telu, gdzie od
13 dni trwa protest, głodówkę nadal prowadzi 11 osób.

Biała (PAP) - Jeden z głodujących pracowników bielskiego oddziału firmy K-Tel trafił w poniedziałek w południe do szpitala. Rzecznik protestujących Edward Stalewski powiedział, że mężczyzna głoduje od czwartku. W K-Telu, gdzie od 13 dni trwa protest, głodówkę nadal prowadzi 11 osób.

Protest w K-Telu rozpoczął się po zapowiedzi władz, że w bielskim oddziale konieczne są zwolnienia i obniżenie płac pracownikom, który pozostaną. Przedstawiciele załogi mówili, że spółka zamierzała wypowiedzieć umowy około połowie pracowników. Dyrekcja twierdzi, że zwolnienia obejmą 15 do 20 proc. załogi.

W akcji bierze udział około 160 z 200 pracowników okręgu, którzy okupują pomieszczenia firmy. W minioną środę rozpoczęła się głodówka, do której przystąpiło 10 osób, a w czwartek kolejne dwie. Głodujący pracownicy przyjmują tylko płyny.

Święta wielkanocne pracownicy spędzili w pomieszczeniach spółki. W niedzielę wielkanocną proboszcz parafii świętego Mikołaja ksiądz Zbigniew Powada odprawił polową mszę świętą. Pracownicy spotykają się przed bramą wejściową z rodzinami. "Władze K-Telu dotychczas nie chciały z nami rozmawiać. Przed świętami pojechali do swych domów. Nam zafundowali takie święta, że zamiast w domach, spędzamy je tu. To smutny czas nie tylko dla 160 protestujących, ale i 160 rodzin" - powiedział Stalewski.

W poniedziałek rano nie zabrakło tradycyjnego śmigusa dyngusa. Protestujący tradycyjnie spotkali się także z rodzinami przy bramie. "Zarząd pozwolił rodzinom, by w święta weszli do środka. Baliśmy się jednak, że może dojść do prowokacji. Nie znamy członków wszystkich rodzin. A wystarczyłoby, żeby ktoś wszedł i podrzucił choćby butelkę wódki. Podziękowaliśmy zarządowi, ale nie skorzystaliśmy z tej oferty" - dodał Stalewski.

Protestujący pracownicy K-Telu, który w styczniu bieżącego roku zawarł z Telekomunikacją Polską (TP) trzyletnią umowę na utrzymanie sieci telekomunikacyjnych w rejonie bielskim, domagają się przede wszystkim gwarancji zatrudnienia na czas wyznaczony przez umowę z TP. Dyrekcja nie zgadza się na główny postulat.

W piątkowym komunikacie spółka zagwarantowała natomiast pracownikom, którzy pozostaną w K-Telu, wynagrodzenie zasadnicze nie niższe niż 1,7 tysiąca złotych oraz premię uznaniową. Obecnie zarobki wynoszą od 1,7 tys. do 2,4 tys. zł brutto. Pracownicy objęci zwolnieniami mieliby znaleźć pracę w Śląsk-Tel, który współpracuje z K-Telem. (PAP)

szf/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)