Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lublin: Spotkanie dzieci wyleczonych z chorób nowotworowych

0
Podziel się:

Kilkaset osób zgromadziło się na II Spotkaniu Dzieci Wyleczonych z Chorób
Nowotworowych w Lublinie. Byli pacjenci tutejszego szpitala klinicznego chcą dodać sił dzieciom,
które teraz walczą z rakiem. Według lekarzy z wielu nowotworów leczy się ok. 90 proc. chorych.

Kilkaset osób zgromadziło się na II Spotkaniu Dzieci Wyleczonych z Chorób Nowotworowych w Lublinie. Byli pacjenci tutejszego szpitala klinicznego chcą dodać sił dzieciom, które teraz walczą z rakiem. Według lekarzy z wielu nowotworów leczy się ok. 90 proc. chorych.

Na sobotnie spotkanie przyjechali do Lublina dawni pacjenci Kliniki Hematologii Onkologii i Transplantologii z Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. "Wysłaliśmy około tysiąca zaproszeń, przyjazd potwierdziło około 700 osób. Są to osoby z całego makroregionu" - powiedziała jedna z organizatorek spotkania, lekarka Teresa Odój.

Pierwsze takie spotkanie odbyło się w Lublinie siedem lat temu, przyjechało wówczas około 250 dzieci wyleczonych z nowotworów. "To był taki pomysł, żeby dać nam lekarzom power, nowe siły do pracy, a dzieciom, które właśnie leżą w szpitalu, pokazać, jak będzie za chwilę wyglądało ich życie, że to będzie normalne życie" - dodała.

Dla Katarzyny Różańskiej, mamy wyleczonego Kacpra, świadomość, że jest tak dużo wyleczonych dzieci bardzo pomagała w walce chorobą syna. "Na tablicy informacyjnej w szpitalu widzieliśmy zdjęcie z pierwszego zajazdu dzieci wyleczonych. To nas trzymało, dawało wiarę w to, że nasz synek też kiedyś będzie na takim zdjęciu. I spełniło się, teraz tu jesteśmy" - powiedziała dziennikarzom.

"Muszą być takie spotkania. To jest wielka nadzieja dla tych dzieci, które teraz są w szpitalu. Oni teraz przechodzą przez to, co już za nami" - dodała.

Syn pani Anny zachorował na chłoniaka, kiedy miał osiem lat, został wyleczony trzy lata temu. "Zbierając się tutaj, jesteśmy dowodem na to, że można zwyciężyć" - powiedziała.

Podkreśliła, że choroba syna była dla niej traumatycznym przeżyciem i do dziś towarzyszy jej lęk. "Moje dziecko do tej pory nie jest świadome, że chorowało na raka. Wie, że miało chłoniaka. Nie używam słowa rak, bo mój syn dowiedział się kiedyś i sądzi nadal, że na raka się umiera" - dodała.

Kierownik lubelskiej Kliniki Hematologii Onkologii i Transplantologii Dziecięcej prof. Jerzy Kowalczyk powiedział, że w ciągu 20 lat istnienia kliniki rozpoznano nowotwór złośliwy u około 1200 pacjentów, zanotowano w tym czasie ponad 60 tys. hospitalizacji.

Prof. Kowalczyk podkreślił, że w ciągu tych 20 lat nastąpił znaczny postęp w medycynie i bardzo poprawiły się warunki leczenia w szpitalu. "Mamy dobre warunki i wykorzystujemy wszystkie możliwości, które daje współczesna medycyna m.in. w precyzyjnym diagnozowaniu i ustalaniu typu leczenia nowotworu. To przełożyło się natychmiast na wyniki. W tej chwili z wielu nowotworów możemy wyleczyć ponad 80 proc. dzieci, a z niektórych ponad 90 proc." - powiedział.

Dla prof. Kowalczyka spotkania z wyleczonymi pacjentami są wzruszające. "Na co dzień koncentrujemy się na tym, żeby walczyć o każde dziecko. Często zapominamy o tym, co już się udało. Kiedy się spotykamy z naszymi byłymi pacjentami, dziećmi wyleczonymi, często już dorosłymi i mającymi już własne rodziny, to czujemy wzruszenie, ogromną radość i satysfakcję" - zaznaczył.

Lubelska Klinika Hematologii Onkologii i Transplantologii Dziecięcej dysponuje łącznie 36 łóżkami. Prowadzi leczenie dzieci ze wszystkimi chorobami układu krwiotwórczego oraz nowotworami. Klinika specjalizuje się w leczeniu białaczek, chłoniaków złośliwych, choroby Hodgkina, wszystkich nowotworów litych (mózgu, kości, tkanek miękkich, zarodkowych), różnych postaci niedokrwistości, skaz krwotocznych (małopłytkowość i hemofilie). Leczona jest tu też najpoważniejsza postać niewydolności szpiku - anemia plastyczna. (PAP)

ren/ bos/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)