Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Waldemar Pawlak zaapelował w czwartek we Wrocławiu o pomoc rządową dla gospodarstw dotkniętych najpierw suszą, a potem powodzią. Polityk odwiedził Kotlinę Kłodzką, gdzie oglądał poszkodowane gospodarstwa.
Zdaniem szefa PSL na Dolnym Śląsku Tadeusza Draba, na Ziemi Kłodzkiej są tysiące hektarów tzw. porośniętego zboża, w których ziarna zaczęły kiełkować na pniu, na skutek suszy i następujących zaraz po niej intensywnych opadów. Takie zboża nie nadają się do zbioru - mówił Draba. Pawlak uznał to za katastrofę gospodarczą.
"Tam nie wystarczy po tysiąc złotych na gospodarstwo, tam nie potrzeba takich pieniędzy. Tam jest potrzeba konkretna pomoc, która pozwoli utrzymać działalność gospodarczą. Czyli albo gwarancje rządowe na kredyty, bo te gospodarstwa nie mają teraz zdolności kredytowej, albo pomoc w naturze, szczególnie jeśli chodzi o materiał siewny, albo nawozy" - powiedział PAP prezes PSL.
Pawlak proponuje również wprowadzenie pomocy wzajemnej między rolnikami.
"Będziemy propagować takie działania, jak w 1997 r. Tym, którzy zbiory mieli dobre, proponowaliśmy, żeby przekazywali nasiona czy środki innym gospodarstwom, żeby uruchomić produkcję. Muszę powiedzieć, że nie widziałem nigdy takiego zboża, żeby z każdego nasionka wyrastał kiełek. Od tego się nie ubezpieczy, bo żadna firma nie ma czegoś takiego w ofercie" - dodał.
Były premier mówił, że trzeba przypilnować, jak obecny rząd wywiąże się z obietnic wobec powodzian. Według Pawlaka, powstały po powodzi z 1997 r. system monitoringu w Kotlinie Kłodzkiej zdał egzamin, wciąż jednak nie został zrealizowany plan budowy zbiorników retencyjnych.(PAP)
rut/ kaj/
