"Nie" Irlandczyków wobec Traktatu Lizbońskiego przyjęto w szwedzkich kołach rządowych z rozczarowaniem, ale i z "dyskretnym westchnieniem ulgi" - stwierdza w sobotnim komentarzu sztokholmski dziennik "Dagens Nyheter".
Wynika to z faktu, że Szwecja przejmując w drugiej połowie 2009 roku rotacyjne przewodnictwo UE "unika roli królika doświadczalnego, na którym wypróbowywano by działanie nowego porozumienia". Premier Szwecji Fredrik Reinfeldt "uniknie zaś konkurencji o zaszczyty i prestiż z nowym prezydentem UE" - pisze dziennik.
Równocześnie gazeta wyraża obawę, że międzynarodowy autorytet UE uległ osłabieniu.
"Nowy prezydent USA będzie miał do czynienia z Unią Europejską, która jest w kryzysie; nie będzie to już pewny siebie gracz na światowej scenie, który wzmocniony nowymi i silnymi instytucjami może z pełną mocą forsować swój program" - przewiduje stała komentatorka dziennika Ingrid Hedstroem.
"Za zwycięstwem przeciwników (Traktatu Lizbońskiego) kryje się zapewne głęboka nieufność wobec całej elity politycznej Irlandii, a możliwości wpływania UE na takie nastroje są bardzo niewielkie" - zauważa stołeczny dziennik "Svenska Dagbladet".
Zdaniem autora komentarza, jedyne co można zaproponować Irlandczykom to, "rodzaj deklaracji wyłączającej z działania fragmenty Traktatu budzące największe niepokoje". "Ale dopiero wtedy okaże się, czy to wystarczy by zmienić nastroje społeczne" - zastanawia się gazeta.
Michał Haykowski (PAP)
mih/ ksaj/ mok/