Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prof. Lebecki: w kopalniach wydobycie poniżej poziomu szybów

0
Podziel się:

Problemem w polskich kopalniach jest tzw. eksploatacja podpoziomowa, czyli
wydobycie węgla z poziomów poniżej poziomu szybów. To zwiększa zagrożenie dla górników - uważa
prof. Kazimierz Lebecki z Wyższej Szkoły Zarządzania Ochroną Pracy, międzynarodowy ekspert w
zakresie wybuchów przemysłowych.

Problemem w polskich kopalniach jest tzw. eksploatacja podpoziomowa, czyli wydobycie węgla z poziomów poniżej poziomu szybów. To zwiększa zagrożenie dla górników - uważa prof. Kazimierz Lebecki z Wyższej Szkoły Zarządzania Ochroną Pracy, międzynarodowy ekspert w zakresie wybuchów przemysłowych.

W piątek przed południem wskutek zapłonu metanu w kopalni "Wujek" w Rudzie Śląskiej - Kochłowicach 12 górników zginęło, a 18 zostało ciężko rannych.

"Poziom wydobywczy w kopalniach powinien być zawsze powyżej najniższego punktu szybu. W Polsce jest z tym problem. Byłoby znacznie lepiej, gdyby ta reguła sztuki górniczej była rygorystycznie dotrzymywana" - powiedział w piątek PAP prof. Lebecki. Jak tłumaczył, taka sytuacja powoduje, że pod ziemią bywa za mało powietrza. W eksploatacji podpoziomowej "wprowadza się powietrze specjalnymi chodnikami, które nie zawsze są zdolne doprowadzić taką ilość powietrza, jaką potrzeba. Trudniej się opanowuje metan, bo nie ma dostatecznej ilości powietrza, by ten metan +wygnać+" - mówił prof. Lebecki.

"Nie chcę nikogo oskarżać, ale gdy coś takiego (jak piątkowa katastrofa - PAP) się zdarza, to przyczyny są samonarzucające się" - powiedział ekspert. Dodał, że powszechnie wiadomo, iż kopalnie w Polsce są niedoinwestowane.

"Zagrożenie wiąże się z głębokością. Kiedyś wydawało się, że długo w kopalniach nie zostanie osiągnięta głębokość 1000 m. W tej chwili to prawie standard, nie budzi niczyjego zdziwienia. A czym większa głębokość, tym więcej metanu" - mówił prof. Lebecki.

Podkreślił, że oczywiście są zabezpieczenia i systemy kontroli stężenia gazów, ale "zdarza się, że coś się przeoczy". "W górnictwie dużo jest psychologii. Po katastrofie w poczuciu strachu robi się wszystko, by zwiększyć bezpieczeństwo. Z czasem zapomina się o zdarzeniu, usypia się czujność. Wtedy wystarczy mała nieuwaga czy splot rzadkich okoliczności, by powstała kolejna katastrofa" - powiedział PAP.

"Jakby nie patrzeć, w ostatnich latach - w stosunku do lat poprzednich - jest tendencja wzrostu zdarzeń niebezpiecznych w polskich kopalniach. Nie znaczy, że jest to tendencja stała, ale jest to powód do zastanowienia się, jak jeszcze bardziej zadbać o bezpieczeństwo" - zaznaczył.

Według niego zastanawiająca jest duża liczba górników, którzy byli obecni w rejonie katastrofy w kopalni. "Mogła być akurat zmiana załogi. Bo na ogół nie zdarza się, by na dole, na głębokośći 1050 m, przy normalnej produkcji, było ponad 50 ludzi" - tłumaczył. "Mogło tak być, że jedna zmiana wchodziła, a druga wychodziła. Nie znam tej sytuacji" - zaznaczył.(PAP)

ktt/ bno/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)