Ambasador Estonii w Rosji Marina Kaliurand wyraziła w poniedziałek zdumienie, że sytuację przed estońską placówką w Moskwie kontroluje organizacja młodzieżowa "Nasi", a nie powołana do tego milicja.
"Sytuację kontroluje nie milicja, nie OMON; kontrolują ją aktywiści organizacji +Nasi+. Jest to niesłychane; sprzeczne z międzynarodowymi konwencjami, które nakładają na państwo przyjmujące ambasadę obowiązek zapewnienia jej warunków do normalnej pracy, a także bezpieczeństwa budynku i personelu" - powiedziała Kaliurand radiu Echo Moskwy.
Według estońskiej ambasador, "milicja otwarcie mówi, że nie może zapewnić bezpieczeństwa pracownikom ambasady". "Sytuacja staje się coraz poważniejsza. W niedzielę obywatele Estonii mogli jeszcze dotrzeć do budynku. W poniedziałek już nie" - poinformowała Kaliurand.
Ambasada Estonii w Moskwie od czterech dni jest oblegana przez członków ruchu "Nasi" i innych prokremlowskich ugrupowań młodzieżowych. W akcji przed estońską misją, usytuowaną w samym sercu Moskwy, nieopodal Kremla, w ciągu dnia uczestniczy ok. 400-500 osób. Na noc przed placówką pozostaje ok. 50 osób.
W poniedziałek budynek został pomalowany graffiti i obrzucony kamieniami. Wcześniej przez całą noc przed oknami ambasady puszczano na głos pieśni wojenne.
MSZ Estonii wystosowało w poniedziałek do MSZ Rosji notę dyplomatyczną, w której wyraziło oburzenie i protest z powodu ataków na estońską ambasadę w Moskwie.
W poniedziałek upływa ultimatum, jakie uczestnicy manifestacji przed misją postawili władzom Estonii. W sobotę zagrozili oni, że jeśli do 1 maja nie wyznaczą one terminu przywrócenia Brązowego Żołnierza w Tallinie na dawne miejsce, to 1 maja określą datę rozpoczęcia demontażu estońskiej ambasady w Moskwie.
Ogłaszając ultimatum, 36-letni lider "naszystów" Wasilij Jakimienko, na co dzień urzędnik kremlowskich służb prasowych, nie sprecyzował, na czym miałby polegać ów "demontaż".
W nocy z niedzieli na poniedziałek uczestnicy demonstracji uczcili pamięć 20-letniego Dmitrija Ganina, obywatela Rosji, który zginął podczas zajść w Tallinie. Przedstawiali go jako bohatera narodowego, choć poniósł śmierć w wyniku pchnięcia nożem w czasie ulicznej bójki.
Jerzy Malczyk(PAP)
mal/ ro/