Moskwa zażądała od Białorusi odprowadzania do budżetu Rosji części wpływów z podatków na eksport produktów naftowych, wytwarzanych z rosyjskiej ropy w białoruskich rafineriach w Mozyrze i Nowopołocku - poinformował we wtorek "Kommiersant".
Zdaniem rosyjskiego dziennika spełnienie tych roszczeń, szacowanych na ok. 900 mln - 1 mld dolarów rocznie, poważnie zaszkodzi wzrostowi gospodarczemu na Białorusi, w dużej mierze zależnemu od wykorzystania mocy przerobowych zakładów petrochemicznych w Mozyrze i Nowopołocku.
"Kommiersant" podkreślił, że w rządzie Rosji nie chciano potwierdzić informacji o naftowych roszczeniach, a w rządzie Białorusi odmówiono komentarzy w tej sprawie.
Według gazety rosyjski rząd powołał się na porozumienie o unii celnej, zawarte przez oba kraje w 1995 roku. Przewiduje ono, że Rosja i Białoruś będą dzieliły się wpływami z podatków na eksport produktów naftowych, wytwarzanych w rafineriach w Mozyrze i Nowopołocku z ropy dostarczanej przez stronę rosyjską.
Białoruś nie przekazywała Rosji tych pieniędzy, argumentując, że stopień przetwórstwa ropy w obu zakładach przekracza 40 proc., co pozwala uznawać wytwarzane tam produkty za białoruskie.
Białoruś wydobywa 1,8 mln ton ropy rocznie. W 2005 roku sprowadziła z Rosji 19,2 mln ton ropy. Wyeksportowała 13,5 mln ton produktów naftowych.
Wcześniej rosyjski Gazprom poinformował władze w Mińsku o zamiarze trzykrotnego podwyższenia od 1 stycznia 2007 roku ceny gazu dostarczanego Białorusi.
"Kommiersant" sugeruje, że obecne roszczenia naftowe mogą mieć związek z żądaniami Gazpromu i stanowić dodatkowy środek nacisku na rząd Białorusi, od którego rosyjski koncern gazowy w zamian za odstąpienie od tak drastycznej podwyżki domaga się 50 proc. udziałów w spółce Biełtransgaz, operatorze białoruskiej sieci przesyłowej.
Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ mc/