Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

SA: Łęski i Kasprów muszą wyrazić ubolewanie za teksty o Gawriłowie

1
Podziel się:

Jacek Łęski i Rafał Kasprów, byli
dziennikarze nieistniejącego dziennika "Życie", muszą wyrazić
ubolewanie za naruszenie dóbr osobistych rosyjskiego biznesmena
Siergieja Gawriłowa - orzekł w czwartek Sąd Apelacyjny w
Warszawie. Chodzi o "nieprawdziwe informacje" m.in. o tym, że
Gawriłow jest związany z rosyjskimi służbami specjalnymi i za
pieniądze z niejasnych źródeł przejął bank.

*Jacek Łęski i Rafał Kasprów, byli dziennikarze nieistniejącego dziennika "Życie", muszą wyrazić ubolewanie za naruszenie dóbr osobistych rosyjskiego biznesmena Siergieja Gawriłowa - orzekł w czwartek Sąd Apelacyjny w Warszawie. Chodzi o "nieprawdziwe informacje" m.in. o tym, że Gawriłow jest związany z rosyjskimi służbami specjalnymi i za pieniądze z niejasnych źródeł przejął bank. *

Na mocy tego wyroku Łęski i Kasprów mają do końca roku zamieścić w "Gazecie Wyborczej" oświadczenie z wyrazami ubolewania.

Chodzi o artykuły, które ukazały się w "Życiu" w 1997 r., gdy obaj dziennikarze pisali, że ten rosyjski biznesmen "za pieniądze z niejasnych źródeł przejął Bank Powierniczo-Gwarancyjny SA w Warszawie". Pisali, że przykład Gawriłowa dowodzi, iż w Polsce praktycznie nie istnieją mechanizmy zabezpieczające system finansowy państwa przed napływem kapitału z podejrzanych źródeł.

Operacja opanowania banku miała być przeprowadzona w dużej mierze przez kilka "papierowych" firm założonych w różnych stronach świata, z ominięciem polskiego prawa bankowego. Pisali, że Gawriłow, będący obywatelem Belize, stosuje typowe na świecie metody prania brudnych pieniędzy.

Gawriłow pozwał za to do sądu Łęskiego, Kasprowa, b. naczelnego "Życia" Tomasza Wołka i wydającą gazetę spółkę Wolne Słowo. W pierwszej instancji Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jego powództwo, uznając, że dziennikarze nie naruszyli dóbr osobistych biznesmena.

Biznesmen złożył apelację, która częściowo odniosła sukces. W czwartek Sąd Apelacyjny w Warszawie nakazał obu dziennikarzom wyrażenie ubolewania, ale oddalił żądania Gawriłowa wobec Wołka i wydawnictwa. Nie zasądził też pieniędzy na cel społeczny, jakich domagał się Gawriłow, uznając, że dziennikarze działali w interesie społecznym i ujawnili luki w systemie bankowym. Sąd uznał jednak, że żaden z zarzutów stawianych w artykułach Gawriłowowi nie został należycie udokumentowany.

"Brak było podstaw do stwierdzenia, by Siergiej Gawriłow miał związki ze służbami specjalnymi" - mówił sędzia Bogdan Świerczakowski. Sąd I instancji w uzasadnieniu swego wyroku napisał, że ma tę wiedzę "z urzędu", bo mówił o tym publicznie b. szef UOP Zbigniew Siemiątkowski. "Sądowi pomyliła się +wiedza z urzędu+, czyli taka, jaką można mieć na procesie z dokumentów, z prywatną wiedzą sędziów, np. z medialnych wypowiedzi" - dodał sąd.

SA uznał, że ocena sprawy dokonana przez sąd I instancji była "pobieżna, niepełna, a niekiedy błędna". Uznał on, że pozwani dziennikarze nie wykazali, by na temat Gawriłowa mieli informacje z różnych źródeł, zaś cytowana w tekście i przesłuchana przed sądem była Generalny Inspektor Nadzoru Bankowego "nie przyczyniła się do potwierdzenia zarzutów z artykułów" - zeznała bowiem, że nie wykryto procederu prania brudnych pieniędzy w BPG.

Ten bank miał być likwidowany, procedurę wszczęła w 1998 r. ówczesna prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz. W 1999 r. zablokował to sąd, wstrzymując procedurę. Sam Gawriłow został w 1997 r. pozbawiony obywatelstwa Belize.

W tamtym czasie Prokuratura Wojewódzka w Warszawie prowadziła śledztwo o "pranie brudnych pieniędzy" (czynności śledcze zlecano UOP). Nie zakończyło się ono złożeniem w sądzie aktu oskarżenia.

Sąd Wojewódzki w Warszawie prowadził zaś cywilny proces wytoczony przez Gawriłowa gazecie "Puls Biznesu" za podanie, że inwestował duże pieniądze na warszawskiej giełdzie i że proponował domowi maklerskiemu banku "Leonard" (wcześniejsza nazwa BPG) "wrzucenie miliona dolarów" na jego rachunek, żądając w zamian preferencyjnych stawek. W pozwie Gawriłow zażądał 50 tys. zł na cel dobroczynny oraz przeprosin. Proces zakończył się ugodą. (PAP)

wkt/ itm/ rod/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(1)
Rrobert Wiećl...
3 miesiące temu
To jest właśnie cały Jacek Łęski - dostaje baty na sprawach sądowych. Sumliński miał rację !!!