Około 50 osób pikietowało w sobotę ambasadę Chin w Warszawie, sprzeciwiając się łamaniu praw człowieka w Tybecie i domagając się uwolnienia tybetańskich więźniów politycznych. Pikietę zorganizowano w 48. rocznicę wybuchu powstania Tybetańczyków przeciw Chinom.
Protestujący trzymali flagi Tybetu, skandowali również hasła: "Wolny Tybet", "Chiny precz z Tybetu", "Uwolnić więźniów politycznych". Grupa Tybetańczyków mieszkających w Polsce odśpiewała hymn swojej ojczyzny.
"Czcimy pamięć 1,2 mln ofiar chińskiej okupacji Tybetu, przypominamy także o tych, którzy wciąż cierpią tam prześladowania" - powiedział wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Tybetu, Piotr Cykowski. Jak zaznaczył, nie można się zgodzić na to, aby Chiny, które są państwem niedemokratycznym, "bez protestu opinii międzynarodowej mogły organizować olimpiadę w 2008 roku".
Podczas pikiety odczytano orędzie duchowego przywódcy Tybetańczyków - Dalajlamy, wydane z okazji 48. rocznicy wybuchu powstania. Tybetański duchowny napisał m.in., że choć konstytucja Chin gwarantuje autonomię i poszanowanie mniejszości narodowych, to jednak działania władz chińskich nadal są zaprzeczeniem tych zasad.
"Najważniejszym warunkiem prawdziwej autonomii jest doprowadzenie do rzeczywistej równości pomiędzy Tybetańczykami i Chińczykami poprzez zmniejszenie szowinizmu i nacjonalizmu" - podkreślił w orędziu.
Pikietę zorganizowało Polskie Stowarzyszenia Przyjaciół Tybetu. Podobne manifestacje przed chińskimi konsulatami i ambasadami organizowane są 10 marca w wielu krajach europejskich, a także w USA i Kanadzie.
W sobotę mija 48 lat od wybuchu powstania Tybetańczyków przeciw okupującym ich kraj władzom chińskim. Powstanie wybuchło 10 marca 1959 roku, zostało krwawo stłumione przez armię chińską. Przywódca Tybetańczyków Dalajlama opuścił kraj i do dziś pozostaje na emigracji. Tybet został włączony do Chin w 1950 r. (PAP)
mja/ hes/
