Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szumilas: standardy edukacyjne powinny być budowane oddolnie

0
Podziel się:

Idea bonu oświatowego na poziomie samorządu
terytorialnego to oddolne budowania standardów edukacyjnych, zasad
mądrego, sprawiedliwego dzielenia pieniędzy na poziomie samorządów
- uważa wiceminister edukacji Krystyna Szumilas. Według niej,
samorządy powinny same wypracować standardy.

Idea bonu oświatowego na poziomie samorządu terytorialnego to oddolne budowania standardów edukacyjnych, zasad mądrego, sprawiedliwego dzielenia pieniędzy na poziomie samorządów - uważa wiceminister edukacji Krystyna Szumilas. Według niej, samorządy powinny same wypracować standardy.

W środę wiceminister spotkała się z przedstawicielami wszystkich szczebli samorządów. Podczas spotkania rozmawiano na temat bonu oświatowego. Jak zaznaczyła Szumilas, było to pierwsze spotkanie z cyklu, mające na celu propagowanie dobrych praktyk.

"Generalnie samorządowcy mówią tak: na poziomie centralnym bon istnieje od dawna, samorządy dostają pieniądze w zależności od liczby uczniów; ten system się sprawdził, jest klarowny, co nie oznacza, że nie należy dyskutować nad jego ulepszeniem. Teraz trzeba tworzyć mądry system podziału pieniędzy na edukację na poziomie samych samorządów" - powiedziała dziennikarzom Szumilas po spotkaniu.

Tłumaczyła, że dzięki istnieniu na poziomie centralnym algorytmu podziału subwencji oświatowej dla jednostek samorządu terytorialnego każdy samorząd może sobie dokładnie wyliczyć jakimi środkami będzie dysponował na prowadzenie szkół w danym roku. "Każdy samorząd terytorialny wie, że w 2008 r. na jednego ucznia otrzyma kwotę 3645 zł" - wyjaśniła wiceminister.

Jak dodała, nie widać negatywnych skutków tego systemu "bonowego", ponieważ przy obliczaniu subwencji resort bierze pod uwagę, że inny jest - w przeliczeniu na jednego ucznia - koszt prowadzenia szkoły w zależności od tego czy jest ona duża czy mała, znajduje się w mieście czy na wsi.

Podczas środowego spotkania z wiceminister samorządowcy ze Świdnicy, Poznania i Wrocławia, przedstawiali zasady podziału środków na edukację jakimi kierują się te miasta.

Na przykład rada miasta Poznania wydała stanowisko, w którym określiła ile klas lub grup muszą mieć prowadzone przez nie szkoły i przedszkola, jak liczne powinny być grupy i klasy (np. w szkole podstawowej średnia liczba uczniów w klasie to 24, w gimnazjum - 26, w szkole ponadgimnazjalnej - 28). Stało się to podstawą do wyliczenia jaką kwotę otrzyma dyrektor szkoły na jej prowadzenie w przeliczeniu na jednego ucznia (np. szkole podstawowej jest to rocznie 3 225 zł, a w gimnazjum - 3 260 zł). Oprócz tzw. bonu bazowego, szkoły dostają m.in. dodatkowe środki określone w tzw. bonie dodatkowym (m.in. na ucznia klasy terapeutycznej lub ucznia niepełnosprawnego).

"Wprowadzeniu jasnych kryteriów podziału środków towarzyszy większa odpowiedzialność dyrektorów szkół za ich wydawanie. Stają się oni wreszcie rzeczywistymi gospodarzami w szkole, a to przecież oni najlepiej wiedzą jakie potrzeby ma dana szkoła, np. ile sprzątaczek powinno w niej pracować" - uważa dyrektor wydziału oświaty ze Świdnicy Stanisław Szelewa. Według niego, opracowanie kryteriów jest bardzo ważne gdyż z jednej strony samorządy otrzymują środki z budżetu państwa zapisane w subwencji oświatowej w związku z liczbą uczniów, z drugiej strony przeznaczają je przede wszystkim na wynagrodzenia dla nauczycieli.

Szelewa przypomniał, że od wielu lat samorządowcy postulują wydanie przez Ministerstwo Edukacji Narodowej standardów zatrudnienia nauczycieli, określałyby one m.in. liczbę uczniów w klasie. Szumilas pytana po spotkaniu o to, czy takie standardy powinny być ustalone odgórnie przez resort czy przez same samorządy, opowiedziała się za tym drugim rozwiązaniem. "Idea bonu oświatowego na poziomie samorządu terytorialnego to oddolne budowania standardów edukacyjnych" - powiedziała.

Podobnie odpowiedziała dyrektor wydziału edukacji Wrocławia Lila Jaroń, pytana o bon oświatowy. "Zawsze z punktu widzenia polityki oświatowej rodzą się pytania jaka powinna ona być. Te najistotniejsze - czyli jak ma wyglądać sieć szkół, liczebność uczni w szkołach i klasach, co wspiera jakość - wraz z odpowiedziami rodzą się na poziomie konkretnego samorządu. W związku z tym sprawy finansowania powinny być rozstrzygane na poziomie samorządów" - zaznaczyła Jaroń. (PAP)

dsr/ ls/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)