28-letni Adrian O. wmówił mieszkance warszawskich Bielan, że ma trudną sytuację życiową a później okradł ją, gdy przygarnęła go pod swój dach. Gdy złodzieja zatrzymano okazało się, że oszukał w ten sposób co najmniej kilka osób.
Jak poinformowała PAP w środę Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, ok. 40-letnia kobieta poznała 28-latka w pracy, w sądzie. Został tam wysłany do prac pomocniczych z więzienia, gdzie odsiadywał karę roku za jazdę po pijanemu.
"Powiedział kobiecie, że ma bardzo trudną sytuację życiową, że jego brat sprzedał mieszkanie i nie ma gdzie wrócić. Mieszkanka Bielan zlitowała się nad nim i przygarnęła go pod swój dach" - powiedziała Kędzierzawska.
Idylla nie trwała jednak długo. Pewnego dnia kobieta zorientowała się, że została okradziona ze złotej biżuterii i wyrzuciła 28- latka z domu.
"Dała mu też termin na zwrot skradzionych rzeczy, gdy tego nie zrobił powiadomiła policję. Mężczyzna został zatrzymany w metrze, gdy próbował zabrać pewnemu przechodniowi telefon komórkowy" - dodała Kędzierzawska.
Policjanci szybko ustalili, że to nie jedyna kradzież na koncie 28-latka. Gdy został wyrzucony przez kobietę z Bielan, wprosił się do swoich znajomych i też ich okradł - tym razem z telefonów komórkowych. W maju w ten sam sposób wykorzystał inną samotną kobietę, mieszkającą z dzieckiem.
Okradał też przypadkowych ludzi. Część skradzionych rzeczy wstawiał do lombardu, pozostałe sprzedał na jednym z warszawskich bazarów.
"28-latkowi zostały już przedstawione zarzuty. Przyznał się do winy i chce dobrowolnie poddać się karze" - zaznaczyła Kędzierzawska. (PAP)
pru/ pz/ mow/