Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

We wtorek rusza proces Milczanowskiego za "sprawę Oleksego"

0
Podziel się:

We wtorek ma ruszyć tajny proces Andrzeja
Milczanowskiego, byłego szefa MSW oskarżonego o ujawnienie w 1995
r. tajemnicy państwowej w związku ze sprawą rzekomego szpiegostwa
Józefa Oleksego. 67-letni Milczanowski, któremu grozi do 5 lat
więzienia, nie przyznaje się do zarzutu.

We wtorek ma ruszyć tajny proces Andrzeja Milczanowskiego, byłego szefa MSW oskarżonego o ujawnienie w 1995 r. tajemnicy państwowej w związku ze sprawą rzekomego szpiegostwa Józefa Oleksego. 67-letni Milczanowski, któremu grozi do 5 lat więzienia, nie przyznaje się do zarzutu.

Pierwotnie proces miał się zacząć w październiku 2005 r., ale wówczas Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił sprawę Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, by odtajniła cztery stawiane Milczanowskiemu zarzuty. Ich tajność powodowałaby bowiem, że sąd nie mógłby jawnie ogłosić sentencji wyroku - a jest to bezwzględnym wymogiem prawa. W styczniu 2006 r. prokuratura odtajniła zarzuty i ponownie skierowała do sądu akt oskarżenia. Proces będzie tajny - odtajniono nie całą sprawę, tylko same zarzuty.

Odtajniając je, prokuratura potwierdziła nieoficjalne informacje mediów, że główny zarzut dotyczy wystąpienia Milczanowskiego 21 grudnia 1995 r. w Sejmie, gdy powiedział, iż ówczesny premier Józef Oleksy (SLD) był źródłem informacji dla wywiadu b. ZSRR, a później Rosji - m.in. podczas swych kontaktów z oficerem KGB Władimirem Ałganowem. Inne zarzuty dotyczą bezprawnego - zdaniem prokuratury - powiadomienia o zarzutach wobec Oleksego przez Milczanowskiego ówczesnego prezydenta-elekta Aleksandra Kwaśniewskiego oraz marszałków Sejmu i Senatu, I prezesa Sądu Najwyższego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego i prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego, a także szefa MSZ Władysława Bartoszewskiego.

Cała sprawa, ujawniona, gdy prezydentem-elektem był już Kwaśniewski, wywołała wielki kryzys polityczny. Oleksy zaprzeczył, by był agentem, choć przyznał, że "biesiadował" z Ałganowem. W początkach 1996 r. Oleksy podał się do dymisji, gdy prokuratura wojskowa wszczęła śledztwo w jego sprawie (wniósł o to 19 grudnia 1995 r. Milczanowski). W kwietniu 1996 r. umorzono je wobec niestwierdzenia przestępstwa szpiegostwa. Prokuratura podkreśliła, że materiały zebrane przez UOP nt. Oleksego można traktować "wyłącznie jako poszlaki". Do dziś nie wiadomo, kto był agentem KGB o kryptonimie "Olin".

W 1996 r. rząd następcy Oleksego Włodzimierza Cimoszewicza (SLD) opublikował w "Białej Księdze" wybór dokumentów sprawy Oleksego, aby dowieść bezpodstawności zarzutów wobec niego. Milczanowski uznał, że ujawniła ona mechanizmy działania polskiego wywiadu. Ówczesny szef MSW Zbigniew Siemiątkowski zapewniał, że nie zagroziło to interesom tajnych służb.

Warszawska prokuratura badała, czy Milczanowski przekroczył obowiązki służbowe, ujawniając tajemnicę państwową, jaką są informacje służb specjalnych o danej osobie. Prokuratura oparła się m.in. na sprawozdaniu sejmowej komisji nadzwyczajnej, która badała legalność działań w sprawie Oleksego. Według przyjętego w 1996 r. przez Sejm sprawozdania, działania w tej sprawie oficerów UOP oraz Milczanowskiego mogły naruszać prawo.

Śledztwo w sprawie Milczanowskiego pierwotnie umorzono w 1998 r., bo uznano, że minister może odpowiadać tylko przed Trybunałem Stanu. Oleksy odwołał się od tej decyzji do sądu, który w 2000 r. nakazał wznowić śledztwo. W 2001 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł zaś, że minister może odpowiadać przed sądem karnym za przestępstwa popełnione w związku z zajmowanym stanowiskiem, jeśli Sejm nie postawi go przed Trybunałem Stanu. We wrześniu 2001 r. Sejm, większością głosów AWS i UW, zdecydował zaś o umorzeniu postępowania z wniosku posłów SLD o postawienie Milczanowskiego przed Trybunałem.

W maju 2002 r. prokuratura postawiła Milczanowskiemu formalne zarzuty. "Oskarżenie mnie uważam za przejaw zemsty ze strony SLD" - mówił Milczanowski. Twierdził, że w całej sprawie działał zgodnie z prawem. "To była prowokacja, która wstrząsnęła Polską i wstrząsnęła mną" - tak zarzut komentował Oleksy.

Były szef MSW mówił w 2005 r. - gdy proces miał się zacząć - że dziś uczyniłby to samo. "Buta i arogancja pana Milczanowskiego jest niezmienna od samego początku; nie widać u niego najmniejszej refleksji czy samokrytyki" - oceniał Oleksy. (PAP)

sta/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)