29-letni Robert Filar jest już ostatecznie skazany na karę dożywotniego więzienia za zabójstwo za pomocą młotka pracownika stacji benzynowej i usiłowanie zabójstwa pracownika innej stacji.
W środę Sąd Najwyższy oddalił kasację wniesioną przez obrońcę skazanego.
Karę dożywotniego więzienia Filarowi wymierzył w listopadzie 2006 r. krośnieński Sąd Okręgowy, a w czerwcu bieżącego roku utrzymał ją rzeszowski Sąd Apelacyjny. Jest to kara jakiej domagał się prokurator i oskarżyciele posiłkowi. W czasie procesu Filar przyznał się do zarzucanych mu czynów. Odmówił jednak składania wyjaśnień, odpowiadał tylko na pytania sądu i stron w procesie. Krośnieński sąd zezwolił na publikację jego nazwiska i pokazanie wizerunku.
Obrońca Filara oświadczył przed Sądem Najwyższym, że wniósł kasację, ponieważ domagał się powołania zespołu biegłych psychiatrów, którzy mieliby ponownie wydać orzeczenie o stanie psychicznym skazanego. Jak mówił, u jego klienta stwierdzono "zanik mózgu". "Przed dokonaniem zabójstwa skazany cieszył się bardzo dobrą opinią, miał nieskazitelną osobowość" - podkreślił.
SN zwrócił uwagę obrońcy, że swoją argumentacją "występuje poza granicę kasacji", która - jak zaznaczył - powinna odnosić się do naruszeń prawa procesowego.
W uzasadnieniu swojego orzeczenia SN podkreślił m.in, że obrońca Filara, po wydaniu opinii przez zespół biegłych psychiatrów, nie zgłaszał do niej żadnych zastrzeżeń. Sąd dodał, że zgodnie z tą opinią "zanik mózgu" nie wpływa na zachowania skazanego, który posiada ponadprzeciętną inteligencję. Zdaniem SN w sprawie Filara nie doszło do naruszenia prawa procesowego.
Do napadu w Jedliczu na Podkarpaciu doszło 29 sierpnia 2005 roku, a w Jasienicy Rosielnej - 9 września. Filar do napadów wybierał małe stacje benzynowe. Wchodził do pomieszczenia handlowego i prosił o papierosy lub świece samochodowe i olej. Gdy pracownik stacji sięgał po towar, Filar uderzał go młotkiem w głowę. Jednemu z poszkodowanych zabrał saszetkę z blisko 1,4 tys. zł, a z szuflady drugiej stacji zabrał ponad 8 tys. zł, z których część zgubił biegnąc do auta. Młotki po napadach wyrzucał.
W wyniku doznanych obrażeń głowy pracownik stacji z Jasienicy Rosielnej zmarł kilka dni po napadzie w szpitalu w Brzozowie. Rannego po napadzie w Jedliczu udało się uratować.
Filar został zatrzymany przez policję 13 września ub. roku rano w motelu w Jaśle. Znaleziono przy nim kolejny młotek. Według biegłych, w chwili popełniania zarzucanych czynów Filar miał zachowaną zdolność rozpoznawania znaczenia czynów i pokierowania swoim postępowaniem.
W śledztwie, a także odpowiadając na pytania sądu, Filar mówił, że nie chciał nikogo zabić, a jedynie ogłuszyć pracowników i zabrać pieniądze. Zaznaczył, że podczas napadu zamykał oczy, bo nie chciał widzieć uderzenia młotka w głowę, natomiast po napadach wyrzucał młotki do rzek, aby mu nie przypominały tych zdarzeń. Tłumaczył też, że pieniądze były mu potrzebne na hazard i spłatę zaciągniętych długów.(PAP)
pro/ wkr/ rad