W efekcie dziesięciu zmian polskiego kontyngentu wojskowego w Iraku w armii zaszła prawdziwa rewolucja - ocenia przewodniczący sejmowej komisji obrony Janusz Zemke (Lewica).
"Zaangażowanie w Iraku było impulsem do głębokich zmian, jeśli chodzi o wyposażenie żołnierzy, sposób ich szkolenia, przygotowanie dowódców, procedury działania wojska, sprzęt, systemy łączności czy zabezpieczenia medycznego" - ocenił w rozmowie z PAP Zemke.
Jego zdaniem "każda kolejna zmiana była doskonalsza". Jak wskazał, każda kończyła się bardzo szczegółowym raportem z doświadczeń - zarówno pozytywnych jak i negatywnych. "To opracowanie sięgające setek stron to unikalna wiedza dla wojskowych" - podkreślił.
"Dobrze, że ostatnia zmiana naszego kontyngentu w Iraku dobiega końca; z punktu widzenia wojskowego i politycznego misja się udała" - ocenił Zemke, wiceszef MON w czasie, gdy rozpoczynała się misja.
"Polscy żołnierze byli w Iraku ponad pięć lat; służyło ich tam ok. 16 tysięcy. Zdobyli na tej misji kolosalne doświadczenie; zrobili swoje" - dodał.
Zemke jest przekonany, że bilans polityczny polskiego udziału w operacji w Iraku także jest "pozytywny". "Polska zachowała się jako sojusznik Stanów Zjednoczonych odpowiedzialnie. Zresztą trudno było w 2003 r., po traumie z 11 września, wyobrazić sobie że można było powiedzieć Amerykanom - nie" - dodał.
Przyznał jednocześnie, że "z ekonomicznego punktu widzenie - nie wykorzystaliśmy szans".
"Podstawowym powodem takiego obrotu sprawy jest to, że przedsiębiorcy nie chcą funkcjonować w warunkach silnego zagrożenia, to obiektywny powód" - ocenił Zemke.
"Interesy robi się tam, gdzie jest ryzyko. Duże ryzyko - duże interesy, a nasi przedsiębiorcy wola mieć małe ryzyko i małe zyski" - dodał.(PAP)
ktl/ malk/ pz/
