Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|
aktualizacja

Zarobki w NBP. W nadzorowanych przez NBP bankach komercyjnych zarabia się wielokrotnie więcej

2
Podziel się:

Szef mBanku miesięcznie zarabia prawie 5-krotnie więcej niż prezes Narodowego Banku Polskiego. Podobnie jest na poziomie dyrektorów i wiceprezesów odpowiedzialnych za najważniejsze segmenty działalności. Płace w NBP mogą szokować, ale największych specjalistów nie przyciągną.

Zarobki prezesa Glapińskiego wypadają marnie na tle prezesów komercyjnych banków.
Zarobki prezesa Glapińskiego wypadają marnie na tle prezesów komercyjnych banków. (East News, ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER)

NBP ujawnił zarobki swoich pracowników. Z danych wynika, że odpowiedzialna za PR i komunikację dyrektor Martyna Wojciechowska w ubiegłym roku zarabiała miesięcznie 49 563 zł brutto. To najwyższa pensja dyrektorska w banku. Stanowi prawie 80 proc. wynagrodzenia prezesa Adama Glapińskiego.

Ujawnienie zarobków wywołało burzę w mediach. Suchej nitki na polityce płacowej banku centralnego nie zostawiła opozycja. Krytycznie do sytuacji odnieśli się też przedstawiciele rządu. Minister Jadwiga Emilewicz wskazała na potrzebę autorefleksji i korekty związanej z tym, czy wynagrodzenia w NBP są adekwatne.

Na tle średnich płac w Polsce (4931 zł brutto) są to ogromne sumy, ale w porównaniu z tym, ile zarabia się we władzach banków komercyjnych, jest to wręcz szokująco mało. Najwięksi specjaliści od bankowości bez wahania wybiorą pracę w Pekao czy Santanderze, gdzie na stanowisku prezesa miesięcznie dostaje się kilkukrotnie więcej pieniędzy.

Zobacz także: Polacy oburzeni zarobkami w NBP. "To jest skandaliczne"

Prezes prezesowi nierówny

W środę światło dzienne ujrzał raport roczny mBanku, z którego wynika, że prezesowi Cezaremu Stypułkowskiemu w całym 2018 roku wypłacono 3 mln 580 tys. zł wynagrodzenia zasadniczego. Do tego ponad 670 tys. zł dostał m.in. bonusu za wyniki w 2017 roku. Tylko podstawowego wynagrodzenia miesięcznie miał prawie 300 tys. zł, a więc blisko 5-krotnie więcej niż prezes NBP. Warto dodać, że wynagrodzenie szefa mBanku rośnie. W porównaniu do 2017 roku wzrosło o 919 tys. zł. Miesięcznej podwyżki wychodzi blisko 76 tys. zł.

W tym tygodniu karty odkrył także Bank Millennium, którego szef w ciągu 12 miesięcy zarobił 2 mln 224 tys. zł plus świadczenia dodatkowe w kwocie ponad miliona złotych. Mowa o opiece medycznej i kosztach pobytów zagranicznych, bo na czele banku stoi Portugalczyk Joao Bras Jorge. Podstawowej płacy wychodzi miesięcznie 185 tys. zł.

Znane są już też zarobki w Santanderze (dawnym BZ WBK)
. Bank, na którego czele jeszcze niedawno stał premier Mateusz Morawiecki i zarabiał rocznie 1,8 mln zł (dane za 2014 roku), na tej kwocie nie poprzestał. Obecny prezes Michał Gajewski podstawowej pensji miał w ubiegłym roku 2 mln 82 tys. zł, czyli około 173 tys. zł miesięcznie.

Bank Millennium, Santander i mBank kontrolowane są przez kapitał zagraniczny. Tym też można tłumaczyć wyższe zarobki. W polskim Pekao czy Alior Banku też jednak zarabia się nieporównywalnie lepiej niż w NBP. Michał Krupiński z Pekao w 2018 roku zarobił 1 mln 712 tys. zł. Co miesiąc na jego konto wpływało więc ponad 140 tys. zł. Bogatsza o 1 mln 440 tys. zł (120 tys. zł miesięcznie) jest Katarzyna Sułkowska, która na czele zarządu Alior Banku stała od maja do października, a wcześniej była wiceprezesem.

Nie tylko prezesi

Nie tylko na poziomie prezesów jest przepaść między bankiem centralnym i komercyjnym. Dyrektor NBP odpowiedzialny za zarządzanie ryzykiem de facto całego sektora bankowego miesięcznie zarabia 28 602 zł brutto. W mBanku na analogicznym stanowisku wiceprezes w 2018 roku dostawał prawie 136 tys. zł.

Blisko 3-krotnie więcej dostaje w Santanderze członek zarządu kierujący pionem rachunkowości i kontroli finansowej w porównaniu do dyrektora z podobnymi kompetencjami w NBP. Jednocześnie główny ekonomista w Santanderze zarabia 73 tys. zł w porównaniu z 43 tys. zł dyrektora departamentu analiz ekonomicznych banku centralnego.

- W Narodowym Banku Polskim zarabia się i zarabiać się powinno dobrze. Narodowy Bank Polski jest w trochę innej rzeczywistości niż spora część administracji publicznej. Widełki płacowe są wyższe, gdyż finanse NBP powinno odnosić się do sytuacji w bankach komercyjnych. W sektorze bankowym wynagrodzenia i tak są zdecydowanie wyższe - wskazywał w rozmowie z money.pl profesor Marek Belka, poprzednik profesora Adama Glapińskiego.

Ogromne różnice w zarobkach sprawiają, że lepsi bankierzy będą szli do banków komercyjnych, a nie do NBP. To pewien paradoks, bo to NBP nazywany jest bankiem wszystkich banków, stoi niejako ponad nimi, a ponadto odpowiada za politykę pieniężną kraju. Od jego decyzji zależy oprocentowanie kredytów i lokat w Pekao, Millennium czy Santanderze. W jego rękach jest też 116 ton polskiego złota czy liczone w setkach miliardów rezerwy walutowe.

Pytanie o to, jak powinni być wynagradzani ludzie z taką odpowiedzialnością, pozostaje otwarte.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(2)
ee11
4 lata temu
Relacje płacowe powinny być bardziej sprawiedliwe, najwięcej powinien zarabiać premeri rzadu, a sPółkach skarbu państwa po co tylu zasiada w radach nadzorczych i innych gremiach które cigąną kasę ?!e
zenada
5 lata temu
To jest chore tak wysokie wynagrodzenie a lekarz ktory 3dni spedza w szpitalu ratujac zycie, motorniczy ktorzy wstaja o 1:00do pracy ....tonaprawde zenujace .