Sala w gdańskim urzędzie wojewódzkim wypełniona niemal po brzegi. Większość to panie. Rozmowa o największym programie oszczędnościowym w Polsce u wielu z nich wywołuje złość. Przyczyna? To te osoby- pracujące w kadrach największych polskich firm już w lipcu br. będą odpowiedzialne za wdrożenie PPK. Dla nich to więcej pracy.
Dla milionów Polaków, PPK to pomnażanie oszczędności o jakim do tej pory mogli tylko pomarzyć. Po raz pierwszy pieniądze na nasze prywatne konto oszczędnościowe przelewać mamy nie tylko my sami, ale również nasza firma i państwo.
Rozmowa z Robertem Zapotocznym, prezesem PFR Portal PPK.
Krzysztof Olszewski: Ile osób w Polsce decyduje się powierzyć oszczędności funduszom inwestycyjnym?
Robert Zapotoczny: Fundusze? Ok. 2-3 milionów osób. Nie są to jednak inwestycje regularne.
Dla porównania na lokatach…ponad 40 proc. Polaków trzyma oszczędności – spośród tych, którzy je w ogóle posiadają. Funduszy inwestycyjnych się boimy i ich nie rozumiemy. A właśnie w fundusze będą inwestowane nasze pieniądze w ramach Pracowniczych Planów Kapitałowych…
Polacy boją się funduszy, w których straciliśmy pieniądze, albo stracili je nasi znajomi. Fundusze inwestycyjne z definicji służą oszczędzaniu długofalowemu, a nie spekulacyjnemu. Jeśli inwestujemy wtedy, gdy ich zyski tylko rosną, by szybko zarobić, to jest czysty hazard. Oszczędzanie długoterminowe zakłada nie tylko zyski, lecz niesie ze sobą gotowość na mniejsze zyski bądź sporadyczne straty.
Natomiast PPK będą inwestować w zupełnie inny, mało znany w Polsce rodzaj funduszy, które są zależne od cyklu naszego życia, fundusze zdefiniowanej daty.
Ale to nie jest eksperyment?
Nie, bo tego typu fundusze działają na świecie i przynoszą zyski. Istotą ich jest to, że dynamika inwestowania zmienia się wraz z naszym wiekiem. Pieniądze osoby w wieku lat 20 będą częściej lokowane w akcjach, bo to może przynieść większe zyski.
Wraz z rosnącym wiekiem, więcej pieniędzy inwestowanych będzie w obligacje, papiery dłużne, które są bardziej bezpieczne, ale przynoszą mniejszy zwrot.
Kto o tym decyduje? Musimy się na tym znać?
Nie. Decydują o tym osoby w funduszach, które zarządzają naszymi pieniędzmi. Na portalu mojeppk.pl znajdzie się zestawienie, które fundusze zarabiają lepiej, a które radzą sobie na tym rynku gorzej.
Gdy po roku czy dwóch latach fundusz słabo radzi sobie – na tle konkurencji. Co powinienem zrobić?
Na nasz wniosek model inwestowania naszych oszczędności możemy zmienić np. na bardziej bezpieczny lub bardziej ryzykowny. Możemy też zdecydować, że chcemy inwestować tylko w akcję. Tylko, że zanim podejmiemy taką decyzję musimy podpisać dokument, że wiemy co robimy. Żeby nie było sytuacji: zyski są moje, a straty nas wszystkich.
Oczywiście możemy zmienić również fundusz, który zarządza naszymi oszczędnościami.
Zakładam, że funduszom, które będą zarządzały PPK, też będzie zależało na zyskach. Konkurencja na rynku będzie duża i trzeba się będzie wykazać.
Oczywiście. Tym bardziej, że koszt funduszy ograniczony jest do maksymalnie 0,6 proc. naszych oszczędności. Część tej kwoty – 0,1 procenta fundusz otrzyma tylko wtedy, gdy będzie przynosił odpowiednio wysokie zyski.
Ponawiam pytanie o bezpieczeństwo naszych pieniędzy…. Czy ten model na świecie gdzieś się sprawdził?
Oczywiście. Nie idziemy na żywioł. Fundusze cyklu życia są bardzo popularne w Holandii, z powodzeniem działają również w Wielkiej Brytanii.
Wie Pan, czego boi się Kowalski? Nie, że nie zarobi? Boi się, że straci to co wpłacił…
Ja osobiście, jeśli myślę o swoim PPK to zakładam, że muszą przyjść momenty, kiedy nie będziemy zarabiać, a nawet będziemy odrobinę tracić. Tak to działa…
Te 240 złotych premii, które mamy co roku otrzymać od państwa a dokładniej z Funduszu Pracy, mogą nam potencjalną stratę wyrównać…
Tak, ale ja chciałem zwrócić uwagę na coś innego. Weźmy osobę zarabiającą 2400 złotych, czyli nieco ponad minimalną krajową. Taka osoba pracuje w jednym miejscu, na oszczędności nie może sobie pozwolić, bo ma duże i stałe wydatki rodzinę na utrzymaniu.
Taka osoba – zgodnie z prawem – może obniżyć swoją składkę na PPK do 0,5 proc. pensji, czyli 12 złotych miesięcznie. W skali roku to 144 zł. Tyle ta osoba wpłaci w rok na PPK.
Po trzech miesiącach dostanie wpłatę powitalną 250 złotych. Na to samo konto 1,5 proc. pensji musi wpłacić mi pracodawca. To 432 złotych w ciągu roku. Razem 682 złotych rocznie. Tyle dostanę, choć wpłaciłem tylko 144 złote. Co roku.
Więc jeśli nawet te fundusze nie będą za bardzo zarabiały, to ja wpłacając co roku te 144 złote dostanę 682 złotych? Niezły biznes…
No właśnie. Niezły. Samemu w życiu tyle nie oszczędzę. Dlatego w sumie się opłaca…
A jak będą chcieli zabrać?
To wypłacę. Wszystko co sam wpłaciłem i 70 proc. tego co dał mi pracodawca….A jak dotrwam do 60 roku życia to wypłacę wszystko.
Po 10 latach do wypłaty będzie już pięć tysięcy... I nawet jak ci specjaliści dla nas nie zarobią, to ja i tak dostanę więcej niż wpłaciłem.