Lepsze dane o amerykańskim PKB nie długo poprawiły nastroje rynkowe. W piątek znów przeważali sprzedający i to pomimo nowych ,,zachęt" ze strony danych. Publikowane w tym tygodniu figury powinny dać odpowiedź na pytanie o zagrożenie większą wyprzedażą.
Dziś o godzinie 16.00 (warto zwrócić uwagę na zmianę czasu na zimowy w USA) zostanie opublikowany wskaźnik ISM dla amerykańskiego przemysłu. Sama publikacja wskaźnika nie musi prowadzić do większych bezpośrednich ruchów, jednak będzie bardzo istotną wiadomością na gruncie fundamentalnym. Przypomnijmy, iż w poprzednim miesiącu wskaźnik po raz pierwszy w tym roku obniżył się, ale jedynie o 0,3 pkt. (do 52,6 pkt.), co jednak mogło zwiększyć obawy o wyhamowanie poprawy sytuacji gospodarczej. Wskaźnik ten historycznie świetnie przewidywał koniunkturę gospodarczą, ale także giełdową, stąd jego kształtowanie się w kolejnych miesiącach będzie niezwykle ważne. Szybki marsz wartości wskaźnika w kierunku 60 pkt. oznaczałby perspektywę silnego ożywienia gospodarczego.
Taki scenariusz jest jednak na moment obecny bardzo mało prawdopodobny. Pozostanie w przedziale 50-55 pkt. wydaje się znacznie bardziej realne i oznaczałoby stopniową poprawę sytuacji gospodarczej. Ponowny spadek wskaźnika poniżej wartości 50 pkt. byłby sygnałem, iż optymizm co do ożywienia mógł być przedwczesny. Rynek oczekuje, iż wskaźnik wzrósł w październiku do 53 pkt. - najwyżej w tym roku. Optymiści mogą wskazywać na bardzo duży wzrost regionalnego wskaźnika PMI dla okolic Chicago z 46,1 do 54,2 pkt. Wcześniej w Europie podane zostaną analogiczne wskaźniki - ostateczny odczyt wskaźnika dla strefy euro (godzina 9.58, konsensus 50,7 pkt., oczekiwany bardzo mały wpływ na rynek) i PMI dla Wielkiej Brytanii (10.28, konsensus 50 pkt., potencjalny wpływ na funta).
Oczywiście wskaźniki aktywności w przemyśle to nie wszystko co czeka nas w tym tygodniu. Kluczową figurą, pod którą toczyć się będzie największa fala spekulacji, będą piątkowe dane z rynku pracy. Po nieoczekiwanych wzrostach zatrudnienia w Australii i Kanadzie, rynek ma nadzieję na podobne tendencje w przypadku amerykańskich danych. Dane tradycyjnie opublikowane zostaną w piątek, zaś konsensus zakłada spadek zatrudnienia o 170 tys. O ile ISM może być istotną wiadomością o znaczeniu prognostycznym, o tyle te dane mogą mieć rozstrzygający wpływ na nastroje rynkowe. Ponadto czekają nas jeszcze raporty ADP i ISM dla usług (środa), a także decyzje kluczowych banków centralnych - w USA (środa), strefie euro i Wielkiej Brytanii (czwartek). Z punktu widzenia rynku posiedzenie Fed konkuruje z danymi z rynku pracy o miano kluczowego wydarzenia tego tygodnia.
Tak gorący tydzień wpisuje się ciekawie w zaistniałą sytuację rynkową. Piątkowa wyprzedaż bez wsparcia ze strony fundamentów (a wręcz wbrew bardzo korzystnemu wskaźnikowi Chicago PMI), po czwartkowym odbiciu po danych o PKB sugeruje, iż prawdopodobieństwo korekty o skali przynajmniej podobnej do tej z czerwca jest spore. Wcześniej bowiem każda próba przeceny kończyła się szybkim atakiem ze strony popytowej i wyjściem na nowe maksima. Istotne wsparcia dla notowań kontraltów S&P500 to teraz odpowiednio 1011 i 957 pkt. Notowania kontraktów na WIG20 powinny znaleźć pierwsze solidne wsparcie na poziomie 2160 pkt. Bardzo prawdopodobnym jest, iż publikowane w tym tygodniu dane rozstrzygną, jak głęboko uda się zejść niedźwiedziom.
W ślad za rynkami akcji zmieniały się notowania pary EURUSD. Zadziwiająca jest jednak precyzja, z jaką w ostatni czasie działają poziomy wsparć i oporów na tej parze. Notowania pary zatrzymały się dokładnie na wsparciu na poziomie 1,4682, co zwiększa szansę pary na pozostanie w przedziale 1,4682 - 1,4860 lub w szerszym wydaniu 1,4682 - 1,5063. Ewentualne pogłębienie korekty na Wall Street może jednak zwiększyć presję na dolną granicę tego przedziału.