Dane makro były mieszane, ale ze zdecydowaną przewagą tych dobrych. W tej sytuacji tylko obawa przed wynikiem początku sprzedaży świątecznej ("czarny piątek") hamowało popyt na rynku akcji. Dużo się jednak działo na pozostałych rynkach. Popatrzmy wpierw na raporty makro.
Niezłe były dane o sprzedaży nowych domów. Wzrosła o 6,2 procent, a oczekiwano, że ledwo drgnie. Tygodniowy raport z rynku pracy również był bardzo dla byków korzystny. Nowych wniosków o zasiłek było 466 tysięcy, a oczekiwano 500 tysięcy. Raport o przychodach/wydatkach Amerykanów też był lepszy od oczekiwań. Weryfikacja indeksu Uniwersytetu Michigan podniosła go w górę (67,4 pkt.). Słaby był jednak raport o zamówieniach na dobra trwałego użytku. Co prawda zamówienia ogółem spadły o 0,6 procent (oczekiwano wzrostu o 0,5 proc.), ale zamówienia bez środków transportu (to jest bardziej dla graczy istotna kategoria) spadły o 1,3 procent (oczekiwano wzrostu o 0,6 proc.).
Przede wszystkim na rynku walutowym sytuacja była bardzo interesująca. Już przed południem kurs EUR/USD zaatakował opór na poziomie 1,5050 USD. Po południu, kiedy doszły dobre dane makro, kurs EUR/USD przełamał opór otwierając drogę na północ (Europa ma powody, żeby się martwić), a to zaowocowało uruchomieniem zleceń stop - loss, co szybko zwiększyło skalę wzrostu tego kursu. Osłabienie dolara podniosło ceny surowców, co pomagało akcjom.
Jak widać byki miały podstawy do przeprowadzenia ataku na opór (1.115 na S&P 500), ale nie kwapiły się do takiego ruchu. Obawa przed wynikami sprzedaży detalicznej w czasie przedłużonego weekendu oraz mała aktywność (gracze już rozjeżdżali się do domów przed Dniem Dziękczynienia) nie pozwoliły na duży wzrost indeksów - był wręcz kosmetyczny. Teraz wszystko zależy od „czarnego piątku" i danych o sprzedaży
GPW rozpoczęła środową sesję podobnie jak inne giełdy europejskie, czyli wzrostem. Było to w naszym przypadku tym łatwiejsze, że przecież wtorkowa sesja zakończyła się niezbyt sensownym, dwuprocentowym spadkiem. Informacja o rezygnacji Jana Krzysztofa Bieleckiego z funkcji prezesa Pekao SA nie zaszkodziła kursowi akcji. WIG20 jednak prawie natychmiast po uderzeniu w poziom 2.400 pkt. zawrócił i zaczął się osuwać.
Taka sytuacja trwała około dwie godziny, poczym indeksy znowu zaczęły bardzo powoli rosnąć naśladując swoich innych europejskich odpowiedników. Ten „atak" się bykom nie udał i indeks wrócił do trendu nadal się osuwając. Koło południa prawie nic z tego wzrostu już nie zostało. Po publikacji raportów makro w USA indeksy usiłowały rosnąć, ale nic z tego nie wyszło. Zakończenie dnia było neutralne, a obrót żałosny. GPW postanowiła czekać na to, co stanie się po Dniu Dziękczynienia.