Już wczoraj inwestorzy dosłownie robili zakłady o przyszłość greckiego rządu obstawiając głównie jego przetrwanie. Dziś trudno będzie na tym zarobić, ponieważ był to wariant najbardziej prawdopodobny. Już wczoraj indeksy giełd Europy Zachodniej zyskiwały po ok. 2 proc., ale - co warto odnotować - w naszym regionie zwyżka była znacznie słabsza, rachityczna. Ten sam model powtórzył się później za oceanem. Wall Street zanotowała najsilniejsze zwyżki indeksów od kilku miesięcy, podczas gdy Bovespa zyskała 0,4 proc., indeks giełdy w Meksyku 0,5 proc., w Buenos Aires wzrost był silniejszy.
Analogiczne zachowanie widać dziś na giełdach Azji, gdzie najmocniej oddychają z ulgą inwestorzy w Japonii. Nikkei wzrósł dziś rano o 1,8 proc. (najwyższe zamknięcie od trzech tygodni), podczas gdy Kospi zyskał 0,8 proc., a SCI 0,1 proc. (krótko po 8:00 naszego czasu). Ten rozjazd w zachowaniu giełd krajów rozwiniętych i rozwijających się można tłumaczyć na dwa sposoby.
Po pierwsze kryzys zadłużenia to problem przede wszystkim krajów rozwiniętych, więc ewentualne rozwiązanie problemu Grecji (od wotum zaufania do przyznania pomocy droga daleka) podciąga nieco wyżej miecz Damoklesa znad krajów zaangażowanych w finansowanie Grecji i innych gospodarek nadmiernie zadłużonych.
Po drugie wotum zaufania nie rozwiązuje w żaden sposób głównego problemu rynków wschodzących to jest rosnącej inflacji i stóp procentowych, które mogą zdławić wzrost gospodarczy. Aktualne prognozy sugerują, że wzrost cen w Chinach przyspieszy do 6 proc. w czerwcu, lub nawet przekroczy ten poziom, a wysoka inflacja utrzyma się przez kilka miesięcy. To tłumaczy zachowanie SCI.
W Europie zwyżki będą mieć ograniczony charakter, już wczoraj obstawiano tu przegłosowanie wotum, dziś gracze mogą zechcieć odebrać wygraną, to jest sprzedać akcje. Już zresztą widać, że kolejnym problemem będzie europejska solidarność. Wielka Brytania zostawia Grecję na głowie strefy euro, kraje takie jak Hiszpania czy Włochy też mogą mieć problemy z finansowaniem greckiego stylu życia, być może na pomoc ruszą znów Chiny i Japonia.
Warszawa wczoraj zachowała się słabo na tle rynków zachodnich. Nieudana próba powrotu WIG20 powyżej 2850 pkt wskazuje na wagę tej bariery. Bardziej prawdopodobny wydaje się test 2800 pkt niż powrót do wzrostów. Dziś poznamy dane o stopie bezrobocia i wydatkach detalicznych. Być może one okażą się na tyle dobre by zasiać optymizm. Po sesji uwaga inwestorów skupi się na komunikacie Fed. Oczekuje się zakończenia programu ilościowego luzowania polityki monetarnej i zapowiedzi utrzymania stóp na niskim poziomie przez długi czas.