Po zakończeniu wczorajszej sesji na nowojorskiej giełdzie wyniki finansowe zaprezentowała spółka Apple, która pozytywnie zaskoczyła analityków, a w czwartek dołączyły do niej m.in. bank Morgan Stanley oraz General Electric. Jeden z największych amerykańskich konglomeratów (GE) odnotował w pierwszym kwartale 2011 r. wzrost popytu w branżach, które przez ostatnie kilka kwartałów nie wykazywały symptomów ożywienia - jednostka finansowa GE Capital potroiła zysk sprzed, a zamówienia składane przez firmy przemysłowe wzrosły o 13 proc. w skali roku, co bardzo dobrze świadczy o szerokiej kondycji gospodarki USA.
Dzisiejsze dane z rynku pracy jednak nie wpisały się w atmosferę optymizmu panującą wśród akcjonariuszy największych spółek, bowiem okazało się, że w minionym tygodniu nowych bezrobotnych było o 11 tys. więcej niż oczekiwali eksperci, a dane sprzed tygodnia zweryfikowano w górę.
Na Wall Street po rozpoczęciu sesji indeks S&P500 testował tegoroczne szczyty. Na rynku walutowym euro w ciągu dnia płacono 1,465 USD, lecz po południu część inwestorów przystąpiła do realizacji zysków i kurs pary euro-dolar spadł o około 1 centa, a to powstrzymało wzrosty na rynku energetycznym - cena ropy zatrzymała się w okolicy 111 USD za baryłkę.
Ruch ten nie był jednak wystarczająco przekonywujący, aby zakończyć "gorączkę srebra". Około godz. 16.30 za uncję tego metalu płacono 46 USD, czyli o ok. 1,5 proc. więcej niż wczoraj, natomiast złoto pozostało w okolicy wczorajszych poziomów - uncję wyceniano na około 1500 USD.
Na warszawskim parkiecie wydarzeniem dnia było opublikowanie wyników przez Telekomunikację Polską. Jej akcje tuż przed zamknięciem giełdy były warte o ok. 4 proc. mniej niż w środę, co wystarczająco wymownie oddaje nastroje akcjonariuszy spółki na znacznie niższy od oczekiwań zysk netto (187 mln PLN wobec oczekiwanych 267 mln PLN), spadek przychodów oraz marż. WIG20 tuż przed końcem sesji spadał o ok. 0,7 proc., a za granicą większość indeksów poruszała się nieznacznie powyżej wczorajszych poziomów.