Głównymi hamulcowymi okazały się być Chiny, a zwłaszcza chińscy producenci aut, którzy zauważyli spadek popytu na swoje produkty oraz minister do spraw ropy Arabii Saudyjskiej, który jedną krótką wypowiedzią wymazał z wykresu ropy sygnał kupna.
WIG20 zakończył dzień spadkiem o 1,1 proc. przy obrotach w wysokości 652 mln zł. Skalą spadków nie odbiegaliśmy tym razem od innych zachodnich giełd europejskich.
Niemiecki DAX zanotował wczoraj spadek o 1,4 proc., indeks DJ Euro Stoxx 50 spadł o 1,2 proc. Krajowych inwestorów zajmuje obecnie najbardziej studiowanie raportów finansowych spółek za 2011 rok. Największym zainteresowaniem cieszą się oczywiście spółki wchodzące w skład indeksu WIG20. Wczoraj inwestorzy poznali m.in. wyniki Bogdanki, PGNiG oraz banku Pekao SA. Wyniki były dobre , ale niestety nie uratowało nas to przed przeceną spowodowaną czynnikami zewnętrznymi.
W trakcie sesji poznaliśmy dane o ilości rozpoczętych w lutym w USA budowach domów oraz pozwoleniach na ich budowę. Liczba wydanych pozwoleń wzrosła do poziomu 717 tys. Analitycy oczekiwali odczytu wynoszącego około 690 tys. Podany odczyt jest najlepszym wynikiem od października 2008 roku. Zgodnie z oczekiwaniami wypadła liczba rozpoczętych budów domów w USA - w lutym wyniosła 698 tys., spodziewano się odczytu na poziomie 699 tys. Jednak to nie raporty makro niepokoiły wczoraj inwestorów najbardziej.
Pierwszym negatywnym sygnałem była wypowiedź przedstawiciela chińskiego stowarzyszenia producentów aut, który stwierdził, że sprzedaż aut w Chinach będzie niższa od oczekiwań. Zaszkodziło to wycenom praktycznie większości producentów aut na świecie. Spadały ceny akcji m.in. takich firm, jak Ford i General Motors. Nie jest to odosobnione ostrzeżenie, bo kilka dni temu przed słabnącym popytem ze strony Chin przestrzegały władze jednej z największych firm wydobywczych BHP Billiton.
Inwestorów we wtorek zaniepokoiła również wypowiedź szefowej MFW Christine Lagarde, która stwierdziła, że kolejnym zarzewiem kryzysu może być wysoka cena ropy. Wtedy do akcji wkroczył minister do spraw ropy z Arabii Saudyjskiej. Minister Ali al-Naimi stwierdził, że ceny ropy nie mają fundamentalnego uzasadnienia i że Arabia Saudyjska jest gotowa zwiększyć dostawy na tyle by zniwelować wzrost popytu. W wyniku tych wypowiedzi ropa potaniała o prawie dwa procent i przestał na jej wykresie obowiązywać sygnał kupna.
Pozytywną informacją jest to, że inwestorzy z USA mimo wszystko nadal pozostają w dobrych nastrojach. Środki uwolnione po sprzedaży spółek z sektorów paliwowego, maszynowego i samochodowego zostały skierowane w inne sektory, m.in. spółki finansowe. Wczoraj do góry szły kursy akcji takich spółek, jak Bank of America czy Citigroup. Na koniec dnia okazało się, że skala przeceny za oceanem nie była tak duża, jak w Europie. Indeks Dow Jones spadł o 0,5 proc., S&P500 o 0,3 proc, Nasdaq o 0,1 proc.
Dziś po raz kolejny kalendarium świeci pustkami. W południe poznamy dane o ilości wniosków o kredyt hipoteczny w USA. Po południu dane o sprzedaży domów w USA na rynku wtórnym. O 14:30 naszego czasu będzie miało miejsce wystąpienie publiczne szefa FED, którego wypowiedzi ostatnio wpływają dość pozytywnie na rynki. Przed godziną 8:00 czasu polskiego kontrakt na indeks S&P500 znajduje się na delikatnym plusie. Byki powinny dziś bronić rynków przed dalszymi spadkami.