Najbardziej wyczekiwanym wydarzeniem dnia było wystąpienie publiczne szefa Rezerwy Federalnej w Stanach Zjednoczonych - Bena Bernanke. Zaplanowana konferencja władz monetarnych USA wyraźnie popsuła nastroje amerykańskim inwestorom.
Szef banku centralnego zaznaczył, że sytuacja gospodarcza, w tym także rynek pracy, uległa pogorszeniu. Jego zdaniem głównym powodem spowolnienia są rosnące ceny paliw oraz kryzys w Japonii - te czynniki powinny łagodnieć w miarę czasu.
Bernanke nie wspomniał o konkretnych planach bądź działaniach mających na celu wspieranie gospodarki, jednak stwierdził że stymulacja jest niezbędna do powolnej odbudowy.
- _ Gospodarka mniej niż potencjalnie może, w konsekwencji - luźna polityka monetarna jest nadal potrzebna _ - podtrzymuje przewodniczący Rezerwy Federalnej.
S&P500, który wahał się w okolicach 0,5-procentowej zwyżki na pół godziny przed zakończeniem notowań zaczął gwałtownie tracić, czyli mniej więcej zaraz przed oczekiwaną konferencją.
Ostatecznie straciła większość amerykańskich indeksów. Szeroki S&P500 spadł o 0,1 proc., Dow Jones zniżkował 0,16 proc., z kolei NASDAQ zmalał o 0,04 procenta.
Jedną z lepiej zachowujących się blue chipów była Alcoa - amerykański koncern aluminiowy po tym jak dyrektor ds. ekologicznych zapowiedział zwiększenie po popytu na surowiec w drugiej połowie roku.
Dobre spisywały się papiery Intela, po tym jak analitycy Citigroup napisali w raporcie o potencjalnej współpracy między producentem procesorów, a Apple - spółką Steve'a Jobsa.
To była już piąta spadkowa sesja z rzędu.