Trzebinia należy w ponad 70 proc. do Orlenu, udziały w niej ma też Skarb Państwa. W ofercie firmy jest olej napędowy BIO, „biodiesel”, którzy sprzedawany jest też gdzieniegdzie na stacjach paliw. Zawiera on 20-procentową domieszkę biokomponentów. Urząd Regulacji Energetyki zagroził ostatnio Trzebini wysokimi karami za wprowadzenie do obrotu tego paliwa, bo w Polsce nie ma odpowiednich norm jakościowych. W tej sytuacji Trzebinia być może wycofa kontrowersyjny olej ze swojej oferty, zapłacić jednak musiałaby i tak.
Do wejścia na rynek biopaliw w Polsce szykowało się wiele firm, w tym czołówka branży paliwowej i przedsiębiorstwa z innych sektorów, np. spirytusowego. Posłowie w Sejmie szykują się do uchwalenia ustawy mającej uregulować zasady funkcjonowania tego rynku i już narażają się na kontrowersje, bo podobno pozostawienie rolnikom możliwości wytwarzania pewnych ilości biopaliw do własnego użytku stworzy pole do nadużyć i rozwoju szarej strefy. Normy jakościowe natomiast, jak podaje prasa, mają być podobno wprowadzone już za kilka tygodni. Rozwinięcia rynku biopaliw wymaga od nas Unia Europejska, ciekawe, czy uda się go zorganizować, czy też może coś, co przedstawiano już nieraz jako złoty interes i coś, na czym skorzystają i firmy, i rolnicy, i kierowcy, okaże się być nieco mniej kolorowe?
Biopaliwa mają być jedną z alternatyw wobec paliw tradycyjnych, zwłaszcza teraz, w dobie drogiej ropy. W ostatnich dniach ta jednak wyhamowała tempo wzrostów z ostatnich dni i dziś otworzyła się z poziomu 73,50 USD za baryłkę. W tej chwili nieco się umocniła i płaci się za nią 73,78 USD, ale na razie nie napływają na rynek sygnały o możliwych ewentualnych mocniejszych podwyżkach.