Rekordowe 16-proc. spadki na giełdzie w Atenach. Tyle stracił indeks ASE podczas pierwszej sesji od pięciu tygodni. Tamtejszy rynek akcji został zamknięty 29 czerwca w obawie przed totalną paniką spowodowaną bankructwem kraju. W funkcjonowaniu greckiej giełdy obowiązują jednak restrykcje związane z kontrolą kapitału. Grecy, którzy chcą inwestować w akcje, muszą sięgać po nowe środki finansowe. Nie wolno im korzystać z pieniędzy przechowywanych w bankach.
Aktualizacja, godz. 17.10
Ograniczenia te nie dotyczą obcokrajowców. Wprowadzono je po to, aby nie nastąpił znaczny odpływ środków z lokat bankowych na rynek akcji.
Stowarzyszenie Inwestorów Ateńskich sprzeciwia się restrykcjom. Jego członkowie uważają, że giełda powinna zapewnić równe traktowanie nabywców i sprzedawców, jak również greckich i zagranicznych inwestorów.
Po pięciu tygodniach od zamknięcia o godzinie 9.30 polskiego czasu ruszył handel na greckiej giełdzie. Przed południem główny indeks tracił około jednej piątej wartości. W kolejnych godzinach sytuacja ta nie uległa dużej poprawie.
Zgodnie z tym czego można było się spodziewać, na otwarciu notowań główny indeks ASE stracił ponad 10 procent. Po kilkunastu minutach handlu spadek pogłębił się i sięgnął 23 procent. Przez kolejne godziny giełda w Atenach starała się odzyskać część utraconej wartości. Nie zmieniło to jednak diametralnie sytuacji. Indeks ASE tuż po godzinie 15:00 tracił 15 procent.
Od początku handlu na ateńskiej giełdzie największa przecena wartości akcji dotyka banki. Kurs National Bank spada o 30 procent, podobnie jak np. Alpha Bank i Piraeus Bank.
Spadki mają miejsce, pomimo że greckie władze zdecydowały o wprowadzeniu pewnych ograniczeń w handlu. Do zakupów akcji nierodzimi inwestorzy nie mogą np. wykorzystywać środków zgromadzonych na depozytach w bankach.
Giełda w Atenach została zamknięta 29 czerwca w obawie przed totalną paniką spowodowaną bankructwem kraju. Grecki rząd zdecydował też wtedy o zamknięciu banków i wprowadzeniu ograniczeń w wypłatach gotówki z bankomatów do 60 euro dziennie. Wszystko dlatego, że rząd obawiał się tzw. runu na banki, czyli masowego wycofywania pieniędzy przez obywateli. Oznaczałoby to realne zagrożenie dla systemu bankowego w tym kraju.
(LUK), (PŁ), (IAR)