Jak wylicza "Rz", rekordzistą na tym polu jest Ministerstwo Finansów. Od 2018 r. do połowy sierpnia tego roku przyznało 191,7 mln zł nagród. "Najhojniej nagradzało w 2019 r. – wówczas na ten cel w ministerstwie wydano 60,4 mln zł" - czytamy.
Resort spraw zagranicznych od 2018 r. wypłacił 52,9 mln zł nagród. "W tym roku takie gratyfikacje zdążyło już dostać 1165 osób, czyli 41 proc. zatrudnionych. A rok się jeszcze nie skończył" - komentuje dziennik. MSZ ustami swojego rzecznika przekonuje, że nagrody dla urzędników przyznano za "szczególne osiągnięcia" i "wybitne rezultaty" oraz "rzetelne i terminowe wykonywanie zadań w trudnych warunkach lub pod presją czasu".
Na przeciwnym biegunie nagrodowego rozdawnictwa znalazło się Ministerstwo Edukacji i Nauki kierowane przez Przemysława Czarnka. "W tym roku przyznano w formie nagród na razie 1,5 tys. zł" - wylicza "Rz".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagrody w administracji. Czas na waloryzację pensji?
Gazeta przypomina, że przepisy w administracji państwowej przewidują obligatoryjne utworzenie funduszu nagród w wysokości 3 proc. planowanych wynagrodzeń, wyjątkiem był pandemiczny 2021 r. Zaznacza jednak, że mimo ogłoszonej strategii zaciskania pasa w czasie walki z COVID-19 i jego skutkami dla gospodarki, "wiele ministerstw i tak wypłacało nagrody". Resort finansów wydał wówczas na ten cel niemal 47 mln zł. Mógł, bo ustawa pozostawiła furtkę w postaci przeznaczenia na nagrody posiadanych środków na wypłaty wynagrodzeń.
- Bardziej zasadne i mniej kontrowersyjne dla opinii publicznej byłoby waloryzowanie wynagrodzeń w służbie cywilnej. Obecne płace w urzędach administracji rządowej są relatywnie niskie i niekonkurencyjne względem sektora przedsiębiorstw – komentuje dla "Rz" Jerzy Siekiera, prezes Stowarzyszenia Absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, która podyplomowo kształci kadry m.in. dla administracji rządowej.