19 lipca 2006 roku Sejm udzielił wotum zaufania rządowi Jarosława Kaczyńskiego. W wygłoszonym tego dnia w Sejmie expose premier wiele obiecywał.
Zapowiedział przeprowadzenie reformy finansów państwa, budowę dróg i mieszkań, walkę z korupcją i biurokracją, zwiększenie bezpieczeństwa państwa, w tym bezpieczeństwa energetycznego.
Wczoraj premier mówił, że prawie wszystkie te cele zrealizował, a jego rządy to pasmo sukcesów.
"Chcemy sukcesu. Sukces to słowo-klucz dla przyszłości Polski" - mówił Jarosław Kaczyński. "To musi być sukces odczuwalny przez miliony polskich rodzin, sukces, który będzie budował ich perspektywę i przyszłość" - podkreślił.
ZOBACZ TAKŻE:Walka z biurokracją doprowadziła do tego, że w samych ministerstwach przybyło 1,5 tys. urzędników.
Prezes zastąpił premiera PR-owca
Jarosław Kaczyński został desygnowany na premiera 10 lipca minionego roku. Zastąpił na tym stanowisku Kazimierza Marcinkiewicza. Jeszcze za jego urzędowania pod koniec kwietnia 2006 roku PiS i Samoobrona podpisały umowę koalicyjną.
Tydzień później do porozumienia dołączyła LPR i 5 maja 2006 r. powstał koalicyjny rząd PiS-Samoobrona-LPR kierowany wówczas przez Marcinkiewicza. Doszło wtedy do rekonstrukcji jego gabinetu.
Lepper został wicepremierem i ministrem rolnictwa, szef LPR Roman Giertych wicepremierem i ministrem edukacji. Do kryzysu w relacjach PiS - Samoobrona doszło kilka miesięcy później w czasie prac nad budżetem na 2007 r.
Od połowy września 2006 r. Lepper groził wielokrotnie, że jeśli budżet na 2007 r. będzie w takim kształcie, jak przewidywał projekt resortu finansów, to Samoobrona go nie poprze. Kolejną przyczyną konfliktu w koalicji była zapowiedź wysłania ponad tysiąca polskich żołnierzy do Afganistanu - czemu sprzeciwiała się Samoobrona.
ZOBACZ TAKŻE:
Nowych dróg nie ma, pieniądze z Unii przepadną?22 września, w atmosferze wzajemnych zarzutów między politykami koalicji, na wniosek premiera, prezydent Lech Kaczyński odwołał Leppera z funkcji w rządzie.
Szef rządu uzasadniając wówczas wniosek o odwołanie Leppera powiedział, że szef Samoobrony otrzymał szansę na uczestniczenie w procesie dobrego rządzenia, ale z niej nie skorzystał i powrócił do "swoich praktyk - warcholstwa".
Oświadczenie premiera Lepper skomentował następująco: "Chamstwo, chamstwo i jeszcze raz chamstwo. To nie ja zachowałem się jak awanturnik, jak cham, jak niewychowany. Brak kultury politycznej, osobistej, to, co premier wyprawia w tym rządzie nie konsultując nic z nikim".
Niedługo po odejściu Leppera z rządu rozpoczęły się rozmowy o powrocie Samoobrony do koalicji. Zdecydowanym zwolennikiem reaktywacji koalicji był wicepremier Giertych.
Po niecałym miesiącu kryzysu politycznego, 16 października 2006 r., Lepper powrócił do rządu, powtórnie zostając wicepremierem i szefem resortu rolnictwa. Uroczystość jego powołania w skład Rady Ministrów odbyła się bez udziału mediów. Tego samego dnia PiS, Samoobrona i LPR podpisały deklarację programową, zawierającą wspólny program.
ZOBACZ TAKŻE:
Premier: To był rok gospodarczych sukcesówLepper został po raz drugi odwołany z rządu 9 lipca 2007 r. prezydent Lech Kaczyński. Powodem jest śledztwo prowadzone przez CBA. "Nie mogę wykluczyć, że Andrzej Lepper uczestniczył w działalności o charakterze przestępczym. Śledztwo, które się toczy będzie w tym czy innym sensie obejmowało Andrzej Leppera" - mówił premier. Według Kaczyńskiego, jeśli nie będzie możliwości zachowania rządu większościowego, będą nowe wybory
"Do tego rządu oświadczam z ręką na sercu, nie wrócę" - oświadczył wówczas Lepper.
Ostatecznie Samoobrona zdecydowała o pozostaniu w koalicji. Lepper mówił, że chociaż "zrobiono wielką krzywdę Samoobronie, to ponad sprawami ambicjonalnymi jest nasza Polska". Teraz - powiedział Lepper - "decyzja należy do PiS-u, czy wywiąże się ze wszystkich zobowiązań".
ZOBACZ TAKŻE:
Premier: Dwa kaczory mogą porwać lisa
W rządzie pojawił się LiS
LPR i Samoobrona zdecydowały też o utworzeniu nowej partii: Liga i Samoobrona. Według zapowiedzi Giertycha, powstanie LiS nie oznacza zerwania koalicji. Głównym celem nowo tworzonego ugrupowania będzie doprowadzenie do tego, by Polska nie przyjęła traktatu reformującego Unię Europejską.
Premier Jarosław Kaczyński powiedział wczoraj, że wybory parlamentarne, jeśli PiS się na nie zdecyduje, są prawdopodobne w połowie listopada. Zastrzegł, że decyzji o przyspieszonych wyborach nie ma, ale jest ona prawdopodobna.
"Każdy termin dopuszczalny konstytucyjnie może wchodzić w grę" - zadeklarował premier. "Jeśli będzie taka decyzja, to wybory mogą odbyć się w połowie listopada, ale w tej chwili tej decyzji nie ma" - podkreślił.
"Ale decyzja jest - muszę to powiedzieć - prawdopodobna, bo zachowanie naszych koalicjantów nie zachęca nas do podtrzymywania tego obecnego modelu" - mówił szef rządu.
Premier ocenił, że sytuacja w koalicji po kryzysie związanym z dymisją Andrzeja Leppera, nie wystarczy, by podtrzymać jej istnienie. Jak podkreślił, koalicjanci muszą spełnić szereg warunków, by dalej z PiS współrządzić.
"Gotowość do pozostania w koalicji i wyznaczenia kandydata na ministra rolnictwa to nie jest jakiś grzech. Czy to nam wystarczy, by podtrzymać koalicję? Otóż odpowiadam: to nie wystarczy" - podkreślił J.Kaczyński.