Oficerowie WSI grożą, że jeśli władza nie przestanie ich atakować, to będą musieli odgryźć się politykom - pisze Dziennik.
Jeden z pracowników tajnych służb wojskowych powiedział gazecie, że w grę wchodzi przekazanie "ciekawych informacji" przeciwnikom obecnej władzy i dziennikarzom. Inny oficer z WSI jest przekonany, że odchodzący ze służby funkcjonariusze mogą stanowić spore zagrożenie dla kraju - mogą chcieć robić użytek z tajnej wiedzy, którą zdobyli w przeszłości na temat biznesmenów czy polityków.
Dziennik pisze, że rząd uspokaja, iż w ustawie o likwidacji WSI są przepisy, które mają przed tym zabezpieczyć. Rzecznik koordynatora do spraw służb specjalnych, Krzysztof Łapiński, przypomina, że wszyscy niezweryfikowani żołnierze WSI przejdą do rezerwy kadrowej MON. W sumie chodzi o 1700 osób. Łapiński wyjaśnia gazecie, że resort ma dla nich znaleźć nowe miejsca pracy w wojsku, by nie zostali na lodzie i nie zagrażali bezpieczeństwu państwa.
Tymczasem gazeta przypomina, że w poniedziałek doszło do sytuacji, która tylko podgrzała atmosferę wokół liwidacji tajnych służb - kilkadziesiąt osób nie zostało wpuszczonych do siedziby WSI. Co więcej, nikt im nie powiedział, że mają nie przychodzić do pracy.