Polska i Hiszpania mogą od nowej kadencji Parlamentu Europejskiego w 2009 roku zwiększyć liczbę swych eurodeputowanych. W zamian za to Warszawa musiałaby zgodzić się na rezygnacje ze zmiany systemu głosowania. *
Podkreślając, że liczba eurodeputowanych jest równie ważna jak liczba głosów danego kraju członkowskiego w Radzie UE, *sprawozdawcy PE w sprawie nowego traktatu UE: hiszpański socjalista Enrique Baron Crespo i niemiecki chadek Elmar Brok zasugerowali, że zwiększona reprezentacja Polski w PE mogłaby być niejako rekompensatą za zgodę Warszawy na zaproponowany w unijnej konstytucji system podejmowania decyzji w Radzie podwójną większością. Jest on dla Polski mniej korzystny niż ten obowiązujący obecnie w traktacie z Nicei.
"Warszawa musi wiedzieć, że będzie nowy system liczenia eurodeputowanych i wyniknie z niego zwiększenie liczby posłów Polski i Hiszpanii" - oświadczy Elmar Brok. Towarzyszący mu hiszpański poseł Baron Crespo powiedział, że nie powinno to być to traktowane jako "rekompensata" za zgodę na system głosowania, tylko jako skorygowanie strat Hiszpanii i Polski jeszcze z czasów negocjacji traktatu z Nicei.
"Polska i Hiszpania zostały pokrzywdzone, kiedy w Nicei ustalono obecną liczbę eurodeputowanych. Najwyraźniej oba kraje zgadzając się na mniejszą liczbę posłów wyszły ze stanowiska, że Rada UE jest ważniejsza od Parlamentu Europejskiego" - powiedział Baron Crespo.
Zastrzegł, że kwestia zwiększenia liczby posłów w PE nie powinna być stawiana podczas tzw. Konferencji Międzyrządowej (szefów państw lub rządów "27") w sprawie nowego traktatu, lecz powinna być przedmiotem propozycji Parlamentu Europejskiego.