Sytuacja w polskiej opiece zdrowotnej jest katastrofalna. Pod względem dostępności lekarzy znajdujemy się na szarym końcu zestawienia Unii Europejskiej. Według raportu OECD "Health at a Glance 2020" na 1000 mieszkańców mamy zaledwie 2,4 lekarzy (średnia UE to 3,4) i 5,3 pielęgniarek.
Zarobki lekarzy w Polsce i na Zachodzie
Szacuje się, że w Polsce brakuje 68 tys. lekarzy różnych specjalizacji i 40 tys. pielęgniarek. Mało tego, z roku na rok ich ubywa. Według OECD w Polsce do maja 2020 roku wykształciło się 23 tys. medyków, którzy opuścili ojczyznę i pracują w krajach zachodnich.
I trudno się dziwić tej sytuacji, kiedy np. w Niemczech początkujący lekarz zwykle otrzymuje stawkę 4,6 tys. euro miesięcznie, czyli równowartość 21,3 tys. zł miesięcznie. Najlepsi specjaliści z drugim stopniem i pełnioną w szpitalu funkcją mogą zarobić tam nawet 9,7 tys. euro miesięcznie, a więc równowartość 44,9 tys. zł.
Jak wygląda średnia pensja polskiego lekarza w kraju? Jest ponad trzykrotnie niższa i wynosi 1,5-2 tys. euro, a więc równowartość od 6,7 tys. zł do 9 tys. zł brutto. Rząd co prawda proponuje lekarzom nowe, wyższe stawki gwarantowanych płac minimalnych. Specjaliści od lipca mogliby liczyć na podwyżkę, mówimy jednak o 19 zł brutto. Tyle więcej do obecnej pensji 6750 zł brutto mieliby dostać lekarze specjaliści. Więcej o proponowanych podwyżkach dla lekarzy pisaliśmy w money.pl.
Ściągnąć lekarzy ze Wschodu, jak programistów
Polscy lekarze od lat protestują przeciwko niskim nakładom na służbę zdrowia i domagają się wyższych płac. Po wykrzyczanych kilka lat temu z sejmowych ław hasłach "niech jadą", kierowanych do młodych rezydentów, rząd zapowiedział, że ściągnie do kraju medyków ze Wschodu.
Jednak trzeba było czterech lat, by wdrożyć plan w życie. Dopiero od tego roku rząd uprościł tryb podjęcia pracy przez lekarzy spoza Unii Europejskiej. Na podobnej zasadzie rząd uprościł procedury pozwalające ściągnąć do pracy w Polsce programistów z Ukrainy i Białorusi.
Ile zarabia lekarz na Wschodzie?
Jak przyznaje centrum analityczne Gremi Personal, polska pensja może wyglądać atrakcyjnie dla ukraińskiego lekarza.
Na koniec 2020 roku średnie wynagrodzenie lekarzy specjalistów placówek medycznych na Ukrainie wyniosło 11 tys. hrywien, czyli równowartość 1,5 tys. zł. Pielęgniarek - 9 tys. hrywien, czyli 1,2 tys. zł, a młodszego personelu medycznego - ponad 7 tys. hrywien, a więc 941 zł - wynika z danych Państwowej Służby Zdrowia, przedstawionych przez Gremi Personal.
Według Centrum Statystyki Medycznej Ministerstwa Zdrowia Ukrainy, tylko w ubiegłym roku odeszło z systemu służby zdrowia ponad 6 tys. lekarzy i blisko 22,7 tys. specjalistów (pielęgniarek, ratowników medycznych, techników laboratoryjnych). Połowa z nich przeszła w stan spoczynku, ale spora część pozostałych wybrała emigrację zarobkową.
Kłopot w tym, że niekoniecznie do Polski. Po pół roku obowiązywania uproszczonych przepisów nie widać, aby lekarze z Ukrainy czy Białorusi masowo przyjeżdżali nad Wisłę.
Jak informowaliśmy w money.pl, do maja 2021 udało się ściągnąć 170 medyków spoza Wspólnoty, z czego tylko 27 samodzielnych specjalistów.
Nie będzie masowej migracji, nie będzie komu leczyć
Według analiz centrum Gremi Personal, polski rząd przeliczył się w kwestii masowego ściągnięcia medyków ze Wschodu do kraju. Przyczyn jest co najmniej kilka, ale wśród nich właśnie zarobki lekarzy, i to mimo że w Polsce mogłyby być 4,5 razy wyższe.
W czym więc problem? - Pomimo zabiegów polskiego rządu, do masowej migracji kadr medycznych z Ukrainy i Białorusi raczej nie dojdzie. Większość z nich zarabia dobrze kosztem "wdzięcznych" pacjentów - zauważa Evgenij Kirichenko, założyciel agencji zatrudnienia Gremi Personal.
Dowody wdzięczności, a nawet koperty, to duży problem na Ukrainie. Jak wynika z najnowszego, opublikowanego w 2020 roku raportu Transparency International, Ukraina znalazła się 117. miejscu Corruption Perceptions Index spośród 180 krajów, ze Wskaźnikiem Percepcji Korupcji na poziomie 33 punktów na 100 (im mniej punktów tym gorzej).
Już lepsza jest sytuacja na Białorusi, która klasyfikuje się na 63. pozycji ze wskaźnikiem 47. Dla porównania Polska jest na 45. miejscu z 56 punktami.
Niskie oficjalne dochody refundują więc dochody przekazywane "pod stołem". Dlatego czynnik finansowy nie jest jedynym, który sprawia, że jednak wielu medyków ze Wschodu nie wybierze Polski.
- Ponadto migracja do innego kraju to poważny krok, który polega nie tylko na znalezieniu pracy, ale także zaaklimatyzowaniu całej rodziny. Mało który lekarz ze Wschodu włada biegle medycznym językiem polskim - wyjaśnia Kirichenko.
Problemem pozostaje wciąż także sama procedura. Mimo rządowych uproszczeń, dopuszczeniem do zawodu i kontrolą praktyki lekarza zagranicznego zajmuje się Naczelna Izba Lekarska. Ta jednak, jak podkreśla Kirichenko, dla bezpieczeństwa pacjentów musi dokładnie sprawdzać dokumenty, by nie było wątpliwości co do profesjonalizmu lekarzy z Białorusi czy Ukrainy, a także ich znajomości języka polskiego.
- Dodatkowo cała procedura zatrudnienia spadła na samych lekarzy, którzy nie mają w tym trudnym czasie do tego głowy. Z procedur uproszczonych korzystają przede wszystkim ci, którzy uczyli się już języka polskiego i planowali poruszać się według standardowego schematu - zauważa szef Gremi Personal.
Poza tym uproszczona procedura dotyczy tylko lekarzy. Pielęgniarki już z niej nie skorzystają. Chociaż, jak podaje Centrum analityczne Gremi Personal, około 3 tysiące pielęgniarek jest potencjalnie zainteresowanych migracją zawodową do Polski z Ukrainy.