Gazeta opublikowała jedną z faktur, które Gerald Birgfellner miał wystawić spółce Srebrna za poczynione przez siebie opracowania potrzebne do budowy 190-metrowych bliźniaczych wież w Warszawie.
Posłowie Platformy Obywatelskiej potraktowali dokument poważnie i w czwartek zwrócili się do Izby Administracji Skarbowej w Warszawie z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli skarbowej w spółce Srebrna.
Wiarygodność dokumentu na różne sposoby w wątpliwość podali za to politycy Prawa i Sprawiedliwości. Marcin Horała, przewodniczący komisji śledczej ds. VAT, postanowił nawet z publikacji "Wyborczej" zakpić.
Szef komisji śledczej ds. VAT na Twitterze opublikował odręcznie napisaną fakturę wystawiona na spółkę Agora, wydawcę "Gazety Wyborczej. Faktura-żart opiewa na milion złotych + VAT.
Hej, "Gazeta Wyborcza", jesteście mi winni milion!! Mam tu niezbity dowód, fakturę. Czekam na przelew. Dobra, żartowałem. Wy też" - napisał Horała. Wpis zyskał grubo ponad tysiąc twitterowych polubień.
Posłowi ścigającemu nadużycia w systemie poboru podatku VAT za rządów PO-PSL szybko wytknięto jednak dość banalny błąd. Poseł przez pomyłkę dopisał "tys.", przez co kwota brutto wyniosła 1,23 mld zł.
Poseł PO Cezary Tomczyk nie podchwycił prześmiewczej konwencji wpisu posła PiS przypomniał mu, że "za fałszowanie faktur grozi wiezienie". "Radziłbym uważać" - dodał. W posobnym tonie o sprawie wypowiedzieli się też inni politycy PO.
Temperaturę sporu gwałtownie podniósł były minister finansów Jan Vincent Rostowski, główny adwersarz Marcina Horały podczas przesłuchań komisji ds. VAT. Napisał, że poseł PiS musi teraz zapłacić 230 mln zł VAT i zacytował wykładnię przepisów skarbowych na poparcie swej tezy.
Horała w odpowiedzi zarzucił Rostowskiemu braki znajomości przepisów podatkowych, w tym własnego rozporządzenia. Stwierdził też, że nie zna pojęcia "kontratypu".
To jednak dość ryzykowna linia obrony, ponieważ kontratyp oznacza okoliczność wyłączająca karną bezprawność czynu. Chodzi o sytuację, gdy łamiemy przepis prawa, ale nie ponosimy za to odpowiedzialności karnej z powodu określonych okoliczności.
W Kodeksie karnym skarbowym kontratypem może być m.in. usprawiedliwiona nieświadomość karalności czynu, ale także choroba psychiczna, upośledzenie umysłowe lub inne zakłócenie czynności psychicznych.
"Ja popełniłem oczywistą omyłkę pisarską w żarcie, na który poświęciłem trzy minuty, Pan minister przez sześć lat nie zauważył dzięsiątków miliardów, które ginęły z budżetu. Taka różnica kompetencji" - skonstatował po chwili poseł Horała na Twitterze.
Z kolei sformułowane przez Romana Giertycha żądanie uregulowania zaległych faktur wystawionych na Srebrną skomentował Marcin Dubieniecki, były mąż Marty Kaczyńskiej. "Czy jest możliwość kupna tej wierzytelności przeciwko spółce Srebrna? Jeżeli tak, chętnie przystąpię do rozmów" - zadeklarował adwokat.
Giertych nie odpowiedział. Propozycję tę trudno uznać za poważną, tym bardziej że Dubieniecki zamieścił na końcu wpisu emotikon "szczerząca się twarz". Taka dezynwoltura może jednak dziwić z uwagi na fakt, że jego nazwisko przewija się w zapisach rozmów o inwestycji Srebrnej.
Chodzi o rozmowę Geralda Birgfellnera z Kazimierzem Kujdą. W pewnym momencie szef Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska wspomina okres, gdy w przygotowanie inwestycji zaangażowany był Marcin Dubieniecki, ówczesny mąż Marty Kaczyńskiej, który w 2015 r. został zatrzymany pod zarzutem wyłudzenia pieniędzy z PFRON.
- To było coś strasznego. Był rodzaj quasi-negocjacji z panem Dubienieckim - mówi prezes NFOŚ. - Ale wszystko, powiedzmy, za zgodą pana Kaczyńskiego i to nie były moje negocjacje. Powiedział, że trzeba mieć z nim niewielki kontrakt, ale później byłem wzywany w tej sprawie do prokuratury. Tam było coś nie w porządku - dodaje.
Gdy we wtorek Krzysztof Brejza na Twitterze wskazał na ten fragment rozmowy, Dubieniecki dał mu do zrozumienia, że wie o sprawie Srebrnej coś, czego nie opinia publiczna jeszcze nie poznała.
"Ja widzę, że naprawdę nie macie się czym zajmować. Powiem Wam coś ciekawego o Srebrnej, czego nie ma na taśmach, jak przekonacie mnie, że to, co zrobił JK jest niestosowne. Ale czekam tylko na poważną argumentację, a nie jak dotychczas cyniczny, udawany amok przed społeczeństwem" - napisał były mąż Marty Kaczyńskiej. Kontynuacji nie było.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl